| LISTOPAD 2025 POZIOM WYŻEJ | 57 Przy jakich osobach? Przy jakich zadaniach? Czy perfekcjonizm aktywuje się wszędzie, czy tylko w konkretnych obszarach życia? Może okazać się, że w pracy jesteś perfekcjonistą, ale w hobby już nie. Albo że w kontaktach z rodzicami uruchamia się ten mechanizm, ale z przyjaciółmi – nie. To cenne informacje. Pokazują, gdzie Twój perfekcjonizm ma swoje emocjonalne korzenie i gdzie najbardziej potrzebuje uzdrowienia. OD „MUSI BYĆ IDEALNIE” DO „MOŻE BYĆ WYSTARCZAJĄCO DOBRZE” Wyjście z perfekcjonizmu to nie jednorazowa decyzja, lecz proces. Nie można po prostu postanowić „od dziś nie będę perfekcjonistą” – bo to znowu byłoby perfekcjonistyczne podejście do zmiany. Zamiast tego potrzebna jest łagodność wobec siebie i stopniowe przesuwanie własnych standardów w stronę realizmu. Pierwszy krok to zaakceptowanie, że perfekcjonizm był Twoją strategią przetrwania. Nie jest Twoim wrogiem – był ochroną. Chronił Cię przed odrzuceniem, przed krytyką, przed bólem. Problem w tym, że chronił też przed życiem – przed spontanicznością, przed radością z samego procesu tworzenia, przed autentycznością. Samoakceptacja w kontekście perfekcjonizmu oznacza zrozumienie, że możesz być wartościową osobą niezależnie od wyników. Że Twoja wartość nie zależy od tego, jak wygląda Twoja praca, dom czy życie. To trudne, gdy przez lata wierzyło się w inną narrację: „Jestem wart/a tyle, ile osiągam”. U osób wysoko wrażliwych ta narracja jest jeszcze mocniej zakorzeniona, bo często słyszały w dzieciństwie: „masz taki potencjał”, „ty możesz więcej”, „szkoda, że się nie postarałaś bardziej”, „zdolny, ale leniwy”. Te zdania, wypowiedziane nawet z dobrą intencją, mogły sprawić, że teraz wierzysz: „Jestem wart/a uwagi tylko wtedy, gdy jestem wyjątkowy/a”. Zmiana wymaga świadomego kwestionowania tych przekonań. Za każdym razem, gdy słyszysz głos wewnętrznego krytyka, zapytaj: „Czy to prawda? Czy naprawdę moja wartość zależy od tego, czy ten projekt będzie idealny?”. Możesz też eksperymentować z niedoskonałością – wysłać mejla z drobnymi błędami, zrobić kolację, która nie wygląda jak z restauracji, oddać raport, który jest „po prostu dobry”, a nie „perfekcyjny”. I obserwować, co się dzieje. Najczęściej okazuje się, że świat się nie kończy. Ludzie Cię nie odrzucają. A Ty dostajesz coś cenniejszego – przestrzeń na oddech. ZDROWA SAMOOPIEKA JAKO ANTIDOTUM NA PERFEKCJONIZM Samoopieka w kontekście perfekcjonizmu to przede wszystkim budowanie nowej relacji ze sobą. Relacji opartej nie na wynikach, lecz na człowieczeństwie. Na prawie do błędu, do zmęczenia, do „wystarczająco dobrze”. Dla osób wysoko wrażliwych szczególnie ważne jest, żeby samoopieka obejmowała regenerację układu nerwowego. Perfekcjonizm utrzymuje Cię w stanie podwyższonego napięcia – ciało jest w gotowości, jakby ciągle musiało uciekać przed zagrożeniem. Dlatego tak istotne są praktyki, które sygnalizują ciału: „jesteś bezpieczny, możesz się rozluźnić”. To może być głębokie oddychanie, spacery w naturze, medytacja albo po prostu chwile, w których pozwalasz sobie nic nie robić – bez poczucia winy. Ważne jest też budowanie wsparcia społecznego z ludźmi, którzy akceptują Cię bez warunków. Z osobami, przy których nie musisz się starać, udowadniać, poprawiać. Którzy widzą Twoją wartość niezależnie od osiągnięć. Czasami takie relacje trzeba świadomie pielęgnować – albo wręcz dopiero znaleźć, bo otoczenie, w którym dorastałeś/aś, nie oferowało bezwarunkowej akceptacji. Niektórzy ludzie znajdują ulgę w twórczości „dla siebie” – w rysowaniu, pisaniu, graniu na instrumencie, ale bez celu pokazania komuś czy osiągnięcia wyniku. Po prostu dla procesu. To potężne antidotum na perfekcjonizm, bo uczy mózg, że wartość nie musi być mierzalna. PERFEKCJONIZM A SENS ŻYCIA Ciekawe, że perfekcjonizm często zabija dokładnie to, co ma chronić – poczucie sensu. Gdy cały czas skupiasz się na „jak” robisz rzeczy, tracisz z oczu „dlaczego”. Koncentrujesz się wyłącznie na „byciu najlepszym” – zapominając o miłości do tego, co robisz i po co to robisz. Świat nie potrzebuje Twojej perfekcji. Potrzebuje Twojej autentyczności. Twojego głosu, Twojego spojrzenia, Twojej wrażliwości – nawet jeśli nie jest doskonała. Gdy pozwolisz sobie na „wystarczająco dobrze”, paradoksalnie zaczynasz tworzyć rzeczy bardziej wartościowe – bo prawdziwe. Listopad, z jego szarością i skracającymi się dniami, to dobry czas na refleksję nad tym, ile energii zabiera Ci dążenie do ideału. Co możesz zrobić z tą energią, gdybyś pozwolił/a sobie na niedoskonałość? Co możesz stworzyć, przeżyć, czego doświadczyć? Może warto spróbować choć przez jeden dzień żyć według zasady „wystarczająco dobrze” – i zobaczyć, jak to się czuje. Perfekcjonizm obiecuje bezpieczeństwo, ale daje więzienie. A wyjście z niego zaczyna się od jednego, małego, niedoskonałego kroku. W grudniu porozmawiamy o zamykaniu roku bez wyrzutów sumienia – jak podsumować minione miesiące w duchu samoakceptacji, zamiast mierzyć się listą niezrealizowanych postanowień. Bo jeśli już uda Ci się złagodzić perfekcjonizm w codzienności, ważne będzie, żeby nie wrócił on w formie sylwestrowego rozliczania. z
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz