| LISTOPAD 2025 Z KULTURĄ | 75 o świętym, skromnym Poznaniu. Skandale, romanse, zdrady, homoseksualizm i ostre sądy, które wygłaszali tacy twórcy, jak Gabriela Zapolska czy Emil Zegadłowicz – ci, którym „Bombonierka” (jak niegdyś nazywano teatr) zbytnio nie posmakowała – wszystko to staje się mięsem i krwią tego widowiska. Ten spektakl to prawdziwa synteza gatunków, które gościły na scenie Polskiego: od musicalu, przez rewę, wodewil i dramat. 70 osób na scenie – aktorzy, Orkiestra Antraktowa Teatru Polskiego w Poznaniu pod dyrekcją Adama Domurata i Chór Pogłosy – tworzą żywioł, w którym nie ma ani minuty nudy. Konrad Marek Cichoń, reżyser i współautor scenariusza „Pieścidełka” mówi nam o odwadze, by zmierzyć się z legendą, o skandalach, o poznańskim tyglu artystycznym, a także o trudnym i fascynującym procesie reżyserowania tak monumentalnego dzieła. Rozmawiamy o jubileuszowym przedstawieniu w Teatrze Polskim w Poznaniu – „Pieścidełko. Narodowy teatr nad Wartą”, którego jest Pan autorem i reżyserem. Gratuluję! Przygotowanie spektaklu na 150-lecie Teatru Polskiego to z pewnością ogromne wyzwanie i duże wyróżnienie. Jak się Pan czuje z powierzonym Panu zaufaniem i odpowiedzialnością? Konrad Marek Cichoń: Rzeczywiście, czuję się bardzo doceniony przez dyrekcję, że taki rodzaj odpowiedzialności i zaufania został mi powierzony. To jest na pewno bardzo ambitne przedsięwzięcie, a proces pracy nad nim był wieloetapowy. Cieszę się, że dyrekcja wykazała się dużym zrozumieniem, a przygotowania zaczęliśmy odpowiednio wcześnie – prace merytoryczne rozpoczęły się półtora roku przed premierą. Kto Panu towarzyszył w tworzeniu tak skomplikowanego scenariusza? Scenariusz powstawał we współpracy z moimi kolegami i koleżankami: poznańską artystką Ewą Kaczmarek, Laurą Leisz, Andrzejem Błażewiczem – dramaturgiem Teatru Polskiego i reżyserem, oraz z Demką Pszczołowską, reżyserką. Wszyscy razem zabraliśmy się za tworzenie tego scenariusza. 150 lat historii Teatru Polskiego w Poznaniu w niespełna trzy godziny – to wydaje się karkołomne. Jaka strategia przyświecała Państwu podczas wyboru treści? To ambitna próba opowiedzenia 150-letniej historii teatru i różnych kontekstów historycznych. Siłą rzeczy, wybór treści jest dość subiektywny, jest nasz. Przyjęliśmy strategię podążania za tak zwanymi środowiskowymi, towarzyskimi ekscesami – tym, co było najbardziej prowokujące, co rozbudzało plotkarskie języczki widowni. Przyglądamy się skandalom i burzliwym aferom, które miały miejsce na przestrzeni różnych dekad i zostały zarejestrowane w archiwach. Czy korzystali Państwo ze wsparcia historyków? Oczywiście. Dużym wsparciem w procesie pisania scenariusza była współpraca z historykami teatru. Ogromnie pomógł nam prof. Krzysztof Kurek. Posługiwaliśmy
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz