SUKCES PO POZNAŃSKU 12/2020
sukces po poznańsku | GRUDZIEŃ 2020 30 | WARTE POZNANIA i zakwaterowanie ekipy jest kosztowne. To nawet kilkaset tysięcy złotych za kilka dni zdjęciowych. Z tego powodu ekipy filmowe niechętnie podróżują po mia- stach, a miejskie wsparcie może chociaż w części pokryć takie koszty. Przez ostatnich 12 lat, w ramach poznań- skiego funduszu, wsparto 40 produkcji – zarówno filmy fabularne, krótko i pełnometrażowe, animowane czy dokumentalne. Potencjał filmowy Poznania Przyciąganiu ekip filmowych do stolicy Wielkopolski trzeba pomagać. Finansowe wsparcie jest ważne, ale pomagają także takie działania, jak wyjazdy studyjne dla ludzi z branży, którzy mogą poznać zasoby miasta i jego możliwości. – Często bez pokazania Poznania, trudno nam konkurować z innymi miastami w Polsce lub w Eu- ropie – tłumaczy Michał Ferlak. Zaletą Poznania jest to, że nie jest tak ograny filmowo jak Warszawa czy Łódź. Dla widzów, ale i twórców, stolica Wielkopolski jest wciąż czymś nowym. Poznań ma dużą bazę hotelową i jest również korzystnie położony pomiędzy Berlinem a Warszawą, co ma znaczenie dla międzynarodowych ekip filmowych. Ma też szeroki zakres obiektów – no- woczesnych i historycznych. Dla przykładu, secesyjne kamienice z Łazarza czy Wildy mogą w filmie udawać te z Wiednia lub Paryża. – Możliwość udawania obiektów jest bardzo uniwersalną formą przyciągania filmow- ców. Twórcy indyjskiego filmu „Mersal”, realizowanego w 2017 roku w Poznaniu, szukali paryskich kamienic. Indyjski odbiorca i tak nie rozróżni szczegółowo archi- tektury. Dla niego jest ona po prostu inna, europejska – mówi Michał Ferlak. Są jednak takie produkcje, jak „Tarapaty 2”, „Ostra Randka”, „Czas surferów”, „Poznań 56” czy „Tydzień z życia mężczyzny”, gdzie Poznań fak- tycznie jest Poznaniem. Poznań nie udaje innego miasta także w filmach „Syn królowej śniegu”, „Hiszpanka” z wplecionym elementem powstania wielkopolskiego czy w niedawno nagrywanym serialu TVP – „Drogi wolno- ści”. Z kolei jedna z najbardziej spektakularnych produk- cji z Poznania to „Dowód życia” z 2001 roku. W filmie udział wzięli m.in. Russell Crowe i Meg Ryan. Pierw- sze 5 minut filmu to scena realizowana na poligonie w Biedrusku, który udawał Bałkany. Sceny batalistyczne w tym miejscu kręcone były też na potrzeby „Ogniem i Mieczem” oraz filmu „Stara Baśń. Kiedy słońce było bogiem”. Napisy końcowe Praca w Poznań Film Commission jest rozłożona w czasie. – Produkcja filmowa często rozpoczyna poszukiwania i zapytania o lokalizacje dwa lata przed rozpoczęciem zdjęć. W tej pracy nie ma pasma stałych, powtarzalnych sukcesów. Jest mrówcza, na co dzień wręcz niewidoczna – mówi Michał Ferlak. Niektóre filmy powstają przez 3–4 lata. Na efekt nagrywania filmów w Poznaniu trzeba zatem długo czekać. W pracy w PFC ważne jest też uczestniczenie w wydarzeniach filmowych, targach i festiwalach. Duże znaczenie ma również marketing szeptany. – Informacje o udanej produkcji filmowej w Poznaniu i sprawnym wparciu organizacyjnym oraz finansowym rozchodzą się pocztą pantoflową w środowisku filmowym. Ważną kwestią jest także to, by logotypy miejskie i moje nazwisko pojawiły się w napisach końcowych. Dbam o to nie dla poczucia własnej dumy, tylko by na wieczność pozostała informa- cja, że Poznań taką produkcję wspierał. O ile w kinach ludzie napisów końcowych nie oglądają, o tyle na festiwalach filmowych już tak, z szacunku do twórców – tłumaczy Ferlak. Co daje największą satysfakcję? Kluczowe jest zado- wolenie ekipy filmowej, kiedy wyjeżdżają z Poznania. Ich poczucie, że udało się zrobić wszystko, co chcieli oraz to, że dotrzymano terminów i mogli liczyć na pomoc. Ważne są także przychody dla miasta. Dla przykładu za realizację filmu „Orlęta” na Moście Jordana do Zarządu Dróg Miejskich wpłynęło 73 tysiące złotych. Istotne jest także publicity, czyli rozgłos medialny wokół produkcji filmowej. Poznań, choć nie ma swojej szkoły filmowej i nie był w przeszłości miastem kojarzonym z filmem, radzi sobie na rynku całkiem nieźle. Są jednak przed miastem także wyzwania. Przede wszystkim bra- kuje hali filmowej o dużej powierzchni, z wytłumionymi ścianami. Dysponujemy obiektami o powierzchni 100 m2, ale potrzeba takich o wymiarach 1000 m2. – Gdyby zaadoptować na halę zdjęciową jedną z hal na MTP, moglibyśmy myśleć o tym, by realizować w Poznaniu na stałe serial – mówi Michał Ferlak i zapewnia, że stolica Wielkopolski wciąż ma przed sobą szansę na dużą, filmową ekspansję. Sukces wymaga jednak czasu i cierpliwości, zwłaszcza w obecnych czasach, w których pandemia koronawirusa w produkcji filmowej zmieniła niemal wszystko. z Przez ostatnich 12 lat, w ramach poznańskiego funduszu, wsparto 40 produkcji
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz