SUKCES PO POZNAŃSKU 12/2021

22 | Na okładce | GRUDZIEŃ 2021 chcę, teraz muszę dopłacać. To taka śmieszna historia. Po- ważnie robi się, kiedy zobaczymy, że mamy coraz mniejsze zasoby wody pitnej w Polsce. Myślę, że wielu z nas nie rozu- mie tego problemu i wylewa hektolitry wody choćby myjąc zęby. Wody jest coraz mniej i prędzej czy później sytuacja wymusi na rządzących drastyczne zmiany w ustawodaw- stwie. Dokładny pomiar będzie tutaj najbardziej opłacalny dla wszystkich. I tu nasze wodomierze odegrają ogromną rolę, pomagając w mądrym gospodarowaniu tym dobrem. Niedługo zresztą zaczniemy akcję edukacyjną w szkołach, aby na ten problem uwrażliwić młodych i nauczyć ich sza- cunku do wody. Ludzie powinni zrozumieć, że gospodaro- wanie wodą musi odbywać się w sposób rozsądny. A tego, póki co, nie robimy. Społeczność Powogazu czuje się odpo- wiedzialna za tę edukację. Jak Pan się czuł, kiedy tu przyszedł pierwszy raz? Starość budynku mnie nie przeraziła, bo wiem że o to Pani pyta (śmiech). Pracowałem kilka lat w Łodzi, gdzie znajdo- wały się jeszcze starsze budynki. Ja patrzę na firmę zadając pytania: ile tu można jeszcze zrobić, jak można zmienić mentalność ludzi i rozwinąć samą firmę zarabiając większe pieniądze? Kiedy przyszedłem tu w kwietniu dwa lata temu, kolega powiedział mi: lepiej trafić nie mogłeś – 1 kwietnia, a więc Prima Aprilis i do tego środek pandemii. Dla mnie ta firma to mnóstwo wyzwań i mam zamiar wynieść ją na dużo wyższy poziom. W tym roku już idziemy na rekord. W ciągu ostatnich dwóch lat skupiliśmy się mocno na jako- ści naszych produktów wzmacniając dział kontroli. Finalnie to jakość naszych wyrobów jest wizytówką firmy, więc jest u mnie na podium. Czy jest coś jeszcze do poprawienia? Całe mnóstwo (śmiech). Dopiero zaczynamy ten proces. Powoli wchodzimy w automatyzację, którą będziemy roz- wijali już w nowej fabryce. Chodzi o to, by powtarzalność produkcji była jak najbardziej stabilna. Można powiedzieć, że zaczynając tutaj pracę, wrócił Pan do siebie, bo przecież pochodzi Pan z Piły. Tak, jestem z Piły, jestem synem marnotrawnym (śmiech). I będę się trzymał rękami i nogami, bo tak blisko domu jeszcze nigdy nie byłem. Jestem faktycznie przeszczęśliwy z takiego rozwoju wydarzeń. Wielkopolska krew płynie w moich żyłach, a żeby było śmieszniej – w Pile też był Po- wogaz, który był oddziałem poznańskiej firmy. W życiu nie ma przypadków. Nie ma i tym bardziej się cieszę, że mogę zarządzać w końcu polską firmą. Jak Pana przyjęli ludzie? Myślę, że na początku zawsze jest zaniepokojenie. Wiem, że niektórzy szukali informacji na mój temat. Kiedy spotkałem się z załogą, usłyszałem: słyszeliśmy na Pana temat sporo dobrego. To było szalenie miłe. Staramy się motywować lu- dzi nie tylko aspektem finansowym, który jest oczywiście bardzo ważny, ale organizujemy wiele imprez, jak rowerowe lato, pomagamy hospicjum, wspieramy niedźwiedzicę Gie- nię z poznańskiego zoo. Mamy drużynę biegaczy, drużynę piłkarzy. To jest dopiero początek i jeśli nam sytuacja po- zwoli, będziemy kreować kolejne akcje angażujące pracow- ników. Okazuje się, że nie tylko można razem pracować, ale też dobrze się bawić. I o to nam chodzi. Chcę, żeby przy- chodzenie do pracy nie było przymusem, czymś strasz- nym, obciążającym. Marzę, żeby ludzie przychodzili do nas z uśmiechem i dobrze się tutaj czuli. Co jest dla Pana najważniejsze w pracy? Dla mnie na pierwszymmiejscu zawsze są ludzie i nie jest to frazes – stanowi o tym moja historia. Na pewno staram się, żeby człowiek był zauważany i stał w naszej firmie na pierw- szym miejscu. Mam bezpośredni wpływ na przyszłość tej firmy, tworzę plany na kolejne lata i strategię zmian, a to jest niezwykłe. Mamy obszary, w których chcemy wygrać z konkurencją. Pracuje u nas 400 osób i konkurujemy z fir- mami, które zatrudniają dziesiątki tysięcy ludzi. Widzimy, że w Polsce jesteśmy liderem w obszarze wodomierzy, na

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz