SUKCES PO POZNAŃSKU 12/2022

| GRUDZIEŃ 2022 GŁOS BIZNESU | 37 Jest takie miejsce między Wildą a Dębcem, które zaprasza lampkami w oknach, z którego wyglądają kwiaty i bije magia. Jest takie miejsce przy ulicy Wspólnej 41, z którego trudno wyjść. Z drewnianych półek uśmiechają się doniczki z roślinami, pachną naturalne świece zapachowe i świeże róże. Jest takie miejsce, gdzie z łóżka zawieszonego pod sufitem zwisają wypełnione zielenią doniczki, a tuż za nimi uśmiecha się absolutnie wyjątkowy Mateusz Żyła . Pan Florysta. ROZMAWIA: JOANNA MAŁECKA | ZDJĘCIA: BONDERPHOTOGRAPHY Proszę wybaczyć, ale mnie zatkało. Mateusz Żyła: Widzę (śmiech). Proszę wejść, specjalnie dla Pani postawiłem tutaj fotel. Fotel stał oblany zielenią. Usiadłam i nie mogłam wydusić z siebie żadnego pytania. To miejsce pochłonęło mnie bez reszty, liczba kwiatów na tak małym metrażu wprowadzi- ła mnie w wielki zachwyt, a piękno i spokój bijące z każde- go kąta maleńkiej kwiaciarni zapierało dech. Czułam się jak w domu, w otoczeniu zieleni zupełnie zapominając, że przecież przyszłam tutaj na wywiad. Jak Pani widzi, mam tutaj mnóstwo roślin doniczkowych, kwiaty cięte, stare meble, które towarzyszą mi od lat i jestem ich wielkim fanem. Mam piękną ceramikę, którą starannie wybieram dla klientów. Jesienią sprzedajemy dużo wrzo- sów i chryzantem, latem rośliny rabatowe na balkony, zimą iglaki. Większy ruch jest też w okolicy Dnia Babci i Dziad- ka, Dnia Mamy i Taty, walentynek, świąt czy Dnia Kobiet. Robimy dekoracje ślubne, mamy bardzo dużo zleceń na kompozycje pogrzebowe. Zdradzę Pani, że ogródek przed kwiaciarnią uprawiamy wspólnie z sąsiadami. Teraz mamy tu remont i wszyscy pilnujemy, żeby niczego nie uszkodzili. Jak Pan tu trafił? Moja przygoda z florystyką zaczęła się pięć lat temu. Za- pisałem się wtedy na podstawowy kurs florystyki i tak się to dalej rozwinęło, że ukończyłem naukę na poziomie mistrza florystyki w jednej z najlepszych szkół florystycz- nych w Polsce, cenionej także za granicą. Bardzo dużo mi to dało. Uwierzyłem w siebie, w to, że ta praca ma sens i dostałem niesamowitego kopa do działania. I od zawsze chciał Pan być florystą? W sumie to miałem być leśnikiem, ale mój dziadek sku- tecznie mnie do tego zniechęcił. Pracował wiele lat w Lasach Państwowych. Chciał dla mnie czegoś innego. Początkowo postanowiłem studiować architekturę krajo- brazu, ale zrezygnowałem, bo uznałem, że to nie jest to, co chcę w życiu robić. I wtedy pomyślałem o florystyce. Dlaczego? Zawsze lubiłem tworzyć kwiatowe kompozycje, łączyć ze sobą rośliny. Robiłem z mamą stroiki na święta Bo- żego Narodzenia, przygotowywałem kompozycje na cmentarze z okazji dnia Wszystkich Świętych. Wycho- wałem się w domu z ogrodem. Dziadkowie zaszczepi- li we mnie miłość do roślin. Początkowo dostałem od babci jeden zagonek, który uprawiałem z wielką przy- jemnością. Pamiętam, że kiedyś, w środku lata, posadzi- łem malutką sadzonkę sosny w piaskownicy przy domu dziadków, która rośnie do dziś. I pewnie jest ogromna. Jest. Mieszka już tam ktoś inny, ale obiecał, że sosny nie usunie. Zawsze interesowałem się ogrodnictwem, czy- tałem dużo czasopism. Uczyłem się nazywać rośliny, łączyć je ze sobą. Mam też swoją ulubioną projektant- kę, która nazywa się Danuta Młoźniak i prowadzi su- perportal „Ogrodowisko”, wzorując się na angielskich ogrodach, podobnie jak ja. Mamy podobny klimat (śmiech). Nie lubię sztuczności, stawiam na natural- ność i ekoprodukty. Zanim tutaj trafiłem, pracowałem w kilku kwiaciarniach, szukając swojego miejsca na ziemi. W końcu doszedłem do wniosku, że chcę pra- cować na własny rachunek i na własnych warunkach. Postanowiłem otworzyć swoją kwiaciarnię. Po drodze W sumie to miałem być leśnikiem, ale mój dziadek skutecznie mnie do tego zniechęcił. Pracował wiele lat w Lasach Państwowych. Chciał dla mnie czegoś innego

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz