SUKCES PO POZNAŃSKU 12/2022

Z SUKCESEM | 65 | GRUDZIEŃ 2022 A gdy przeprowadził się Pan do Poznania, to które słowo z gwary Pana zaskoczyło? Zaciekawiło mnie słowo „wiara”. Wiara wywodzi się z re- ligii, ale w Poznaniu oznacza również wiarę Lecha, czyli kibiców piłkarskich, i tłum ludzi. Najbardziej zaskoczyło mnie natomiast słowo „nadusić”. Pamiętam, jak kiedyś po zajęciach na AWF staliśmy na przejściu dla pieszych i starsza Pani poprosiła żeby nadusić. Nie wiedzieliśmy, o co chodzi, ale na szczęście wskazała miejsce, które ma na myśli – przycisk na sygnalizatorze świetlnym. Jak długo jest Pan taksówkarzem? Usługi przewozu osób taksówką świadczę już od 5 lat. Aplikacje wskazują, że w tym czasie wykonałem około 10 tysięcy przejazdów, bądź co bądź w zmieniającym się mieście. Nie da się nauczyć miasta raz na zawsze. Dojazdy głównymi drogami pozostają bez większych zmian, ale osiedlowymi za sprawą remontów i zmian w organizacji ruchu wymagają okresowego douczenia. Tak sobie myślę czasami, że dynamika tych zmian dobrze współgra z historią miasta i jego symbolem, jakim są try- kające się koziołki (śmiech). A co najbardziej denerwuje Pana w jeździe po mieście? Nic. Serio? Musi chyba Pan brać bardzo silne leki na uspokojenie… (śmiech) Nie. Po prostu lubię jeździć po mieście, trudno się tutaj nudzić, a jak coś mi nie pasuje, to szukam rozwiązania albo wybieram alternatywę. Można denerwować się z po- wodu dziur czy też hopek, ale to niczemu nie służy, także nie warto. Ale często nawet w spokojnych osobach za kółkiem budzi się szatan. Pewnie ten, co na Wildzie mieszka (śmiech). To prawda, jazda w cyklu miejskim, szczególnie w godzinach szczytu, może przyprawić o zawrót głowy nawet najbardziej zrów- noważonych. Musimy jednak pamiętać, że człowiek kie- rujący się emocjami nie podejmuje racjonalnych decyzji, a te na drodze, jak i w życiu, są niepotrzebne. A pasażerowie czasem są nerwowi? Bardzo rzadko. Zwykle przeglądają smartfon i są zajęci własnymi sprawami. Czasami denerwują się korkami, ale zaradny kierowca wie, co powiedzieć, żeby rozłado- wać negatywne emocje i którędy pojechać, żeby przejazd trwał jak najkrócej. Woli Pan klientów, którzy mówią, czy takich, którzy milczą? Staram się zachowywać profesjonalnie, a mówiąc szcze- rze, w taksówce nie pozwalam sobie na bycie sobą (śmiech). Pamiętam o tym, że wiozę klientów, a nie przy- jaciół. Oczywiście grzecznie odpowiadam na wszystkie pytania, ale raczej nie angażuję się w rozmowy. No, i bycie taksówkarzem to nie jedyne Pana za- jęcie… Nie. Taksówka jest dla mnie nagrodą za dobre wyni- ki na rynku nieruchomości. Dyscyplinuje mnie do właściwej organizacji pracy i motywuje do szukania nieruchomości z potencjałem. W taksówce po prostu nie można się nudzić (śmiech). Nie ukrywam również, że taksówka współgra z rynkiem nieruchomości, bo mogę na przykład łatwo dowiedzieć się, jak się miesz- ka w danej okolicy i czy warto polecać tam mieszkania czy domy. Ale jeżdżenie momentami musi być wykańczające. Ludzie się spóźniają, czasem są niemili, wieczorem bywają w różnym stanie… Czasem tak jest, ale to wyjątkowe sytuacje. Zwykle klienci są zdyscyplinowani i mili, nawet jeśli są w niecodziennym stanie. Oczywiście nie można zapominać o tym, że może trafić się trudny klient i przydatny będzie garnitur tak- sówkarski, czyli pewnego rodzaju gburowatość (śmiech). Ile zarabia taksówkarz? Mówi się, że można zarobić około 6, 7 tysięcy złotych miesięcznie, ale wszystko zależy od tego, ile czasu prze- znacza się na pracę i trochę od szczęścia. Najdłuższy przejazd, jaki mi się trafił, to przejazd z lotniska do Berli- na. Ale w trakcie jazdy do głowy przychodzą mi też często najlepsze pomysły, a to kolejny powód, który sprawia, że warto. z Lubię jeździć po mieście, trudno się tutaj nudzić, a jak coś mi nie pasuje, to szukam rozwiązania albo wybieram alternatywę

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz