| GRUDZIEŃ 2023 34 | WARTE POZNANIA I na ciastka… Tak! To moje dzieci (śmiech). One nie pojawiły się u nas przypadkiem. Kilka lat temu bardzo podupadłam na zdrowiu. Miałam problemy z jedzeniem. Nieważne co zjadłam, źle się czułam, więc jadłam coraz mniej. Mój organizm był wycieńczony. Prowadziłam restaurację, gotowałam, ale nigdy nie próbowałam swoich dań, bo bałam się, że cokolwiek zjem, to cała spuchnę, a jelita nie przestaną boleć. Od soli puchłam, a od cukru zasypiałam. W międzyczasie szukałam pomocy u wielu lekarzy, ale za każdym razem byłam niewłaściwie diagnozowana. Któregoś dnia usiadłam w swoim biurze i odpakowałam „Sukces po poznańsku”. Trafiłam na artykuł o Instytucie Nowa Linia, w którym dokładnie opisano mój przypadek. Popłakałam się i od razu tam zadzwoniłam. Trafiłam do pani Anety Budzyńskiej. I mogę dzisiaj śmiało powiedzieć, że gdyby nie to, nie wiem, czy dzisiaj byśmy rozmawiały… Tam postawili Panią na nogi? Nauczyłam się na nowo jeść. Dzisiaj każdy posiłek jest dla mnie celebracją, chwilą tylko dla mnie, wielką przyjemnością. Dzięki pani Anecie odzyskałam siły i zdrowie. Z tego miejsca chciałam podziękować Pani Anecie za wszystko, co dla mnie zrobiła i Wam za tę publikację. Uratowaliście mi życie… Wtedy zaczęła Pani piec ciastka? To był moment mojej inicjacji kulinarnej. Pamiętałam z dzieciństwa ciastka kruche, które piekła moja babcia. Postanowiłam je odtworzyć. Przyjechałam do „Lokomotywy”, weszłam do kuchni i zaczęłam wyrabiać ciasto. Dziewczyny, które przyjechały do pracy, widząc mnie przy blacie, zastanawiały się, czy ktoś mnie nie podmienił (śmiech). Upiekłam ciastka, chociaż do końca nie wiedziałam, jak to się robi, a potem zjadłam chyba z kilogram. Ten smak zostanie ze mną na zawsze. Wyszły od razu? Niektóre się spaliły, inne za mocno zarumieniły, a już następne wyszły idealnie. Piekłam do szuflady, miałam coraz więcej pomysłów. Z pieca wychodziły bezy, pierniczki. W pandemii wpadłam na pomysł, żeby robić przetwory w słoikach. I tak powstawały przeciery, pasty, nawet brownie i sernik lądowały w słoiku. Ludzie zaczęli te wyroby kupować i wtedy zrozumiałam, że muszę dać im coś jeszcze, bo wiele osób pytało o wypieki bez cukru. Zaczęłam szukać zamienników cukru w przyprawach, dodatkach. Udało się. Mamy mnóstwo propozycji wytrwanych, bez cukru, bez soli i bez pszenicy. Nazwałam te produkty „W Dobrym Składzie”, bo każdy z nich ma prosty i zdrowy skład. Początkowo powstawały z mąki pszennej, ale z czasem zamieniłam ją na orkiszową. Dzisiaj we wszystkich wypiekach i ciastkach używamy mąki orkiszowej, a także kasztanowej, jaglanej, z ciecierzycy. Ciasto na pizzę też robicie na mące orkiszowej? Tak. Wszystkie naleśniki, pierogi są na mące orkiszowej i tylko tej najlepszej – z prastarego ziarna Oberkulmer Rotkorn, gwarantującej czystość orkiszu. Kartę mamy krótką, ale zdrową i wartościową. Codziennie Pani piecze? Codziennie przyjeżdżam do „Lokomotywy” o 5. rano i zaczynam piec. Próbuję przepisów, które urodziły się w mojej głowie w nocy. Jeszcze mam wiele do zrobienia, mnóstwo receptur w sercu, nie wiem, czy kiedykolwiek to wszystko uda mi się zrealizować. Dostałam nowe życie! Chcę karmić ludzi świadomych, których jest coraz więcej, chcących jeść zdrowo i smacznie. Żeby ktoś, kto nie może jeść cukru albo soli, miał wybór, ale tylko ten dobry. Żeby mógł zjeść przysłowiowe ciacho i nie czuł się wzdęty. Żeby jedzenie dawało mu radość, jak dzisiaj daje mi! z www.lokopuszczykowo.pl www.wdobrymskladzie.pl
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz