| GRUDZIEŃ 2023 95 Two Timer jest rozpoznawanym zespołem bluesowej sceny muzycznej. Jakie były początki tej przygody? Ernest Kałaczyński: Wszystko zaczęło się prawie 16 lat temu, zupełnie zwyczajnie jak na tamten czas. Na jednym z forów internetowych Wojtek, który gra na harmonijce, opublikował ogłoszenie, że szuka pasjonatów do wspólnego muzykowania. Jako zapalony gitarzysta od razu się zgłosiłem. Chwilę później dołączył do nas basista Łukasz oraz wokalista Piotr. Tak powstał zespół Two Timer. Naszą przygodę ze wspólnym graniem zaczęliśmy od standardów, aby muzycznie i warsztatowo wspólnie się „ograć”. Dopiero po roku wspólnych prób zaczęliśmy próbować z własnym materiałem, który zarejestrowaliśmy w 2010 roku na EP „Here It Comes”. Płyta zawierała aż pięć naszych autorskich utworów. Łukasz Rudnicki: Nasza czwórka jest od samego początku, zmienia się tylko perkusista, jako sideman. Nagrywamy płyty bądź koncertujemy z różnymi perkusistami i taki format jest bardzo fajny, ponieważ to świetni muzycy i każdy z nich wnosi do naszego brzmienia coś od siebie. Dla mnie, jako basisty, współpraca z nimi to bardzo ciekawe doświadczenie. Jaką muzykę gracie? EK: Słuchamy wielu różnych gatunków muzycznych, dlatego też muzyka, którą gramy, nie jest ortodoksyjnym, klasycznym bluesem, którzy wszyscy znają. Wiele osób, które słuchają nas po raz pierwszy, pytają, czy to naprawdę blues. Gramy brudnego, elektrycznego bluesa, czerpiąc z korzennych wzorców gatunku, z zachowaniem tradycyjnego brzmienia utrzymanego w stylu lat 60. i 70. Wojciech Rudziński: Jest wiele rodzajów samego bluesa, m.in. bliskie nam boogie lub hill country blues. Z tych dwóch gatunków czerpiemy chyba najbardziej w naszych utworach. Zresztą nie tylko my – sławni artyści, jak Black Keys czy Jack White, również znani są z tego, że biorą bluesa i przeobrażają go w coś swojego, nowoczesnego. Ich fani powinni odnaleźć coś dla siebie także w naszej autorskiej muzyce. Jak rozwija się kariera Waszego zespołu? ŁR: Nagraliśmy sześć albumów, których – oprócz pierwszej EP „Here It Comes” – można posłuchać we wszystkich popularnych serwisach streamingowych, takich jak: Spotify, Apple Music, Tidal, YouTube, Amazon czy Deezer. Piotr Gorzkowski: Zagraliśmy liczne koncerty klubowe i festiwalowe w wielu krajach na świecie. Jednym z naszych najlepszych przeżyć muzycznych był występ na największym festiwalu, na jakim graliśmy, tj. Montreal Jazz Festival. Zagraliśmy tam przed kilkutysięczną publicznością, która świetnie nas przyjęła i żywiołowo reagowała podczas koncertu. Równie ekscytujące i ważne dla nas było trzykrotne reprezentowanie Polski na International Blues Challenge w Stanach Zjednoczonych, gdzie 200 artystów z całego świata gra i „rywalizuje” na klubowych scenach Memphis. Za drugim razem znaleźliśmy się w gronie 32 zespołów półfinałowych. Będąc w USA, odwiedziliśmy także mekkę bluesa, Deltę Mississippi, gdzie poznaliśmy tamtejszych muzyków, lokalną kulturę i mieliśmy to szczęście naprawdę poczuć bluesa (śmiech). Odwiedziliśmy także inne raje muzyczne, jak np. Nowy Orlean, w którym zakochaliśmy się od pierwszego wejrzenia, Nashville czy Austin w Teksasie. Dużo się dzieje – bez problemu łączycie życie prywatne i zawodowe? WR: Nie jesteśmy zawodowymi muzykami, każdy z nas ma pracę i rodzinę, a Two Timer jest częścią naszego życia. To nasza pasja, która pozwala nam robić to, co kochamy – tworzyć i grać naszą muzykę. Oczywiście trudno jest pogodzić życie rodzinne z wyjazdami na koncerty, nieraz na drugi kontynent. Albo gdy musimy się zaszyć na tydzień w studiu, aby nagrać materiał na płytę... Cały czas mamy jednak wsparcie w naszych najbliższych i dlatego wszystko udaje się ogarnąć. Co uważacie za swój największy sukces? EK: Na pewno fakt, że nadal gramy i od tylu lat udaje nam się realizować muzycznie, wydawać albumy, występować w Polsce i na świecie. Od samego początku było to naszym wielkim marzeniem. Jak wszystkie młode zespoły, chcieliśmy nagrywać płyty i koncertować. Bardzo nas cieszy, że to robimy. ŁR: Powodem do dumy jest również fakt, że wszystko organizujemy sami. Począwszy od tworzenia muzyki, poprzez organizację koncertów, nagrywanie płyt i ich produkcję, a na wydaniu CD i winyli skończywszy. Gramy niszową muzykę i od początku wiedzieliśmy, że nie stanie za nami żadna wielka wytwórnia. Postawiliśmy więc – po poznańsku – na pracę u podstaw i sami jesteśmy odpowiedzialni za wszystko, co dotyczy Two Timer. Patrząc na to, jak wiele nam się udało, stwierdzamy, że to była dobra decyzja. Dodatkowo, dzięki internetowi i serwisom streamingowym, w panelu dla artystów, np. Spotify, widzimy, że w tym tygodniu słuchali nas ludzie z 60 różnych krajów, w tym Wenezueli, Japonii czy Australii. To naprawdę niesamowite! Jakie macie plany na przyszłość? PG: Ostatnio w Poznaniu można nas spotkać w klubie Miasto Bar, w którym regularnie występujemy. W czerwcu zeszłego roku swoją premierę miał nasz ostatni album „The Gumbo Sessions” i skupiamy się na występach promujących. Obecnie tworzymy też nową muzykę i planujemy koncerty na rok 2024. Jak tylko będziemy gotowi, chcemy nagrać kolejny album. Zapraszamy do obserwowania Two Timer w serwisach społecznościowych i streamingowych, aby być na bieżąco z naszymi występami. z https://www.facebook.com/twotimerband
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz