| GRUDZIEŃ 2024 POZIOM WYŻEJ | 53 PREZENTOMANIA NA SZEROKĄ SKALĘ Dzisiaj choinka kojarzy nam się ze zgromadzonymi pod nią niespodziankami. Do końca XIX wieku w święta przede wszystkim jedzono i pito, tym więcej i dłużej, im zamożniejszy był dom. Prezenty zaczęliśmy sobie wręczać z okazji świąt Bożego Narodzenia pod koniec XIX wieku. Tradycja wręczania bożonarodzeniowych prezentów szybko przyjęła się w USA. Gdy w 1880 roku jeden z domów towarowych zdecydował się przed świętami wyprodukować i wystawić na sprzedaż serię zabawek, w ciągu kilku tygodni zarobił fortunę. Jego śladem szybko poszli inni sprzedawcy i… tak to się wszystko zaczęło. Najprawdopodobniej postać świętego w czerwonym długim płaszczu z pucołowatą twarzą i ogromną długą brodą wymyślił jeden z amerykańskich grafików. I tak bardzo się spodobała, że cały świat przyjął takie właśnie wyobrażenie roznosiciela prezentów. Współczesny Mikołaj w saniach i w towarzystwie reniferów „narodził się” dopiero w XX wieku. Z NIEMIEC DO POLSKI Tak jak stawianie i ubieranie choinki, tak i tradycja dawania prezentów przywędrowała do nas z Niemiec. Upominki otrzymywały przede wszystkim dzieci, ale z czasem miła tradycja objęła wszystkich domowników. W biedniejszych domach najmłodsi znajdowali pod choinką niedrogie przysmaki: pierniki, orzechy czy jabłka. TRADYCJA ŚWIĄTECZNYCH TARGÓW Bardzo szybko zwyczaj ten został odkryty przez handlarzy, kupców i producentów, którzy zaczęli specjalnie z okazji świąt oferować inne niż zwykle produkty. Tak dawniej pisano na ten temat: „Kupcy i kupcowe już rozłożyli na stołach sklepowych dary „gwiazdkowe”, wołając – kupujcie! dawajcie! Z każdym rokiem trzeba coraz wyżej głos podnosić, aby być dosłyszanym” – relacjonował dziennikarz „Biesiady Literackiej” w grudniu 1883 roku, opisując jarmark przedświąteczny w Warszawie. „Targ świąteczny jest tu olbrzymi, grasuje bowiem epidemia prezentów gwiazdkowych, epidemia zwłaszcza odnośnie dzieci. Bez żadnej miary, […] bez żadnego względu na stronę rzeczy pedagogiczną, dostają dzieci podarunki zbytkowne i nieprzeliczone, rodzice i krewni rywalizują w tej mierze ze sobą, a nawet staje się zwyczajem, że [dzieci] naprzód spisują swoje życzenia […] i rodzicom przedstawiają!” – tak donosił korespondent Bluszczu z Wiednia w 1884 roku. REKLAMA DŹWIGNIĄ HANDLU Prezentowa, zakupowa, bożonarodzeniowa gorączka zaczęła się tak na dobre w dwudziestoleciu międzywojennym. Zwyczaj ofiarowywania prezentów gwiazdkowych stał się powszechny. Pięknie opakowane paczki znajdowały nie tylko dzieci, ale też i dorośli. Dla wielu to było jak spełnienia marzenia o powrocie do szczęśliwych dziecięcych czasów i tak zostało do dzisiaj. Każdy pamięta tę gorączkę rozpakowywania paczek, kiedy miało się kilka lub kilkanaście lat. To uczucie było tak silne, że wraca nawet po dziesiątkach lat co roku. Już wtedy producenci i handlarze prześcigali się w określeniach odwołujących się do spełniania marzeń ludzi w każdym wieku, by tylko sprzedać swój towar za wyższą cenę – od samochodów, poprzez odkurzacze, zabawki, słodycze do biżuterii i od wyżymaczek po scyzoryki. DLA BIEDNIEJSZYCH BRACI Już w dwudziestoleciu międzywojennym organizowane były pierwsze zbiórki charytatywne, by chorzy i ubodzy także zostali obdarowani prezentami. Odbywały się wieczory charytatywne, zbierano pieniądze przed kościołami i domami handlowymi. Tradycje przetrwały do dziś, kiedy to przygotowywane są też wspólne wigilie, spotkania, prezenty, a także paczki z żywnością. To wspaniały zwyczaj pomagania, a święta powinny być szczęśliwe i obfite dla każdego. z Tak jak stawianie i ubieranie choinki, tak i tradycja dawania prezentów przywędrowała do nas z Niemiec. Upominki otrzymywały przede wszystkim dzieci, ale z czasem miła tradycja objęła wszystkich domowników
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz