SUKCES PO POZNAŃSKU 12/2024

80 | Z KULTURĄ | GRUDZIEŃ 2024 żarówka owinięta jakimś materiałem. To się zapaliło. Mój ojciec ruszył na pomoc. Błyskawicznie pożar ugasił. Nie wykonał żadnego zbędnego ruchu. Dla nas był bohaterem. Nie był to duży pożar. Nie było wielkich strat. Nadpaloną firankę mama szybko zmieniła. Jednak obraz taty gaszącego pożar tak, jakby to robił cały czas, pozostał. Pamiętam też, że uczestniczyłem w Pasterkach, bo ja bardzo wcześnie zostałem ministrantem, miałem wtedy 4 może 5 lat. Pełen kościół, chłopi w wielkich baranicach. To było po wojnie na ziemiach odzyskanych. Śpiewali wszyscy kolędy, a kiedy dochodziło do słów „Józef stary” to śpiewali „Józef Stalin”. Bardzo mnie to bawiło. Dzisiaj mam świetną rodzinę, która zjeżdża na święta. Ubieramy choinkę w domu i na zewnątrz. W tym roku mam problem, bo drzewka nam bardzo urosły i w moim wieku skakanie po drabinie i wieszanie światełek, to nie jest dobry pomysł. Muszę coś innego wymyślić. Życzę wszystkim i sobie spokojnego czasu, żeby zniknęło widmo wojny. Niech będzie pokój i spokój. Michał Grudziński, aktor teatralny i filmowy W Wigilię to ja już od lat szybko zjadam kawałek ryby i uciekam się przebierać. Przecież jestem Gwiazdorem i odwiedzam dzieci w domach. Bardzo to lubię. Starsi mnie rozpoznają oczywiście, ale dzieci nie. Są tak przejęte, że nawet głosu nie poznają. Jestem Gwiazdorem, bo ten Mikołaj, to taki zdecydowanie późniejszy wymysł. Najbardziej pamiętne moje Wigilie to chyba te z dzieciństwa. Kiedy wspólnie z mamą ubierałem choinkę. Był mały prezencik. Przyjeżdżali wujowie i też były prezenty. To były inne czasy, ale zapach i smak potraw pamiętam do dzisiaj. Życzę zdrowia, bo to najważniejsze i spokoju, żeby nikt nikogo nie atakował. Piotr Żurowski, kompozytor, muzyk 20 grudnia 1983 r., tuż przed Wigilią, po pięciu latach „tułaczki” wprowadziliśmy się z żoną i trojgiem dzieci do upragnionego, własnego mieszkania na pięknym Sołaczu. Lokum było dość już poskładaliśmy sobie te życzenia, jakaś kobieta zaczęła śpiewać: „Anioł pasterzom mówił” i reszta się dołączyła. Wtedy facet, a wszyscy mieli takie torby, jak ja, wyjął karpia. Znalazł jakiś scyzoryk. Podzieliliśmy tego karpika i zjedliśmy. Po karpiku była kolejna kolęda. Potem kolejny facet mówi, że ma bimberek, to wypiliśmy. Kolejna kolęda. Potem był schab, jakaś karkówka i oczywiście cały czas kolędy. Jak reszta tego wagonu zorientowała się, że u nas w przedziale tak przyjemnie jest, to oni też zaczęli śpiewać kolędy. W każdym przedziale inną, to było nie do wytrzymania. Wyskoczyłem na korytarz i krzyknąłem: śpiewamy „Pójdźmy wszyscy do stajenki”. Śpiewaliśmy już wszyscy jedną. Zaczęła się wędrówka między przedziałami z opłatkiem, życzeniami. Dojechałem do mojego Torunia gdzieś około drugiej w nocy, a godzinę wcześniej wysiadał facet od bimberku i mówił, że tak mu żal, że już wysiada, bo może jednak pojechałby z nami dalej. Wszyscy mieliśmy wtedy poczucie czegoś absolutnie wyjątkowego. I takich wyjątkowych Świąt Bożego Narodzenia, bez podziałów, życzę. Krzysztof Deszczyński, aktor, scenarzysta, reżyser Teraz mam głowę zajętą organizacją Wigilii ze Smoleniem, którą organizuję już po raz 4. Odbędzie się 14 grudnia oczywiście pod pomnikiem Bogdana Smolenia na skwerze jego imienia. Rozpocznie się o 12.00. Będzie wspólne śpiewanie kolęd, wigilijne potrawy. Ubierzemy Smolenia w zimowe ubranko, żeby nie marzł, ale też po raz pierwszy będą prezenty dla dzieci. Bardzo dużo prezentów. Z okazji Wigilii życzę sobie i wszystkim pokoju, ale takiego z kuchnią i niekoniecznie z Ikei. Mieczysław Hryniewicz, aktor teatralny i filmowy Wigilia, którą najbardziej zapamiętałem, to chyba ta z lat pięćdziesiątych, kiedy byłem dzieckiem. Wtedy choinkę oświetlały świeczki umieszczone w takich żabkach i pamiętam, że była jedna duża

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz