16 3(30)|2023 PRAWO z cenami energii nie pozwala na określenie obowiązków z kilkuletnim wyprzedzeniem, a więc przepisy wspomnianego rozporządzenia powinny obejmować jedynie okres jednoroczny. Z kolei na stronach internetowych Ministerstwa Klimatu i Środowiska możemy przeczytać, że „ (…) rząd podejmuje szereg działań, by zapewnić Polakom dostęp do energii elektrycznej w dobrej cenie. Koszt uzyskania i umorzenia tzw. zielonych certyfikatów jest istotnym czynnikiem cenotwórczym energii elektrycznej dla odbiorcy końcowego, gdyż jest w całości na niego przenoszony. Projektowane rozporządzenie dotyczące poziomu obowiązku w zakresie umorzenia zielonych certyfikatów, to rozwiązanie wpływające na zmniejszenie obciążenia portfeli Polaków i gospodarki, co jest związane z notowanymi obecnie rekordowo wysokimi kosztami energii”. Radykalna modyfikacja Wobec tego rodzaju retoryki w pierwszej połowie sierpnia 2023 r. opublikowano kolejny projekt rozporządzenia, uwzględniający zgłoszone zastrzeżenia i odzwierciedlający przyjętą linię argumentacji, co do której trudno oprzeć się wrażeniu, iż ma ona dodatkowo konkretny wydźwięk społeczny. Tym razem wymogi określono już tylko na rok 2024 i w zakresie zielonych certyfikatów poziom obniżono w sposób znaczący – do postulowanych przez ministra Budę 5%. Jak podano w uzasadnieniu projektu, Ministerstwo Klimatu i Środowiska – poprzez określenie proporcji energii elektrycznej, którą przedsiębiorcy obracający energią muszą pozyskać z OZE – może wpływać na poziom cen zielonych certyfikatów i z tego środka zamierza skorzystać. Ponadto prezentowane rozwiązanie legislacyjne wychodzi naprzeciw oczekiwaniom społecznym oraz oczekiwaniom przedsiębiorców, którzy kierowali do administracji rządowej szereg apeli postulujących obniżenie ich obciążeń. Jakie konsekwencje? Nie wygląda jednak, aby ta radykalna modyfikacja spotkała się z pozytywnym przyjęciem branży OZE. Trzeba bowiem podkreślić, że istotnie odbiega ona od dotychczas przyjętych standardów. Jeszcze w 2022 r. poziom obowiązku co do zielonych certyfikatów wynosił 18,5%, by spaść tylko do 5% już dwa lata później, jeśli najnowsza zgłoszona propozycja przyjmie ostatecznie formę obowiązującego aktu prawnego. Tymczasem np. Izba Gospodarcza „Wodociągi Polskie” zwracała uwagę, że zmniejszanie wielkości udziału ilościowego sumy energii energetycznej wynikającej z umorzonych świadectw pochodzenia, potwierdzających wytworzenie energii z OZE, powinno przebiegać w sposób łagodniejszy, a uwaga ta została zgłoszona jeszcze odnośnie do założeń pierwotnego projektu rozporządzenia. Według Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, zaproponowana ostatnio regulacja zagraża funkcjonowaniu wytwórców zielonej energii, którzy wybudowali instalacje do 30 czerwca 2016 r., gdyż uniemożliwi osiągnięcie rentowności podmiotom funkcjonującym w przedmiotowym systemie wsparcia. To zaś może potencjalnie skutkować kierowaniem roszczeń odszkodowawczych względem Skarbu Państwa, a także wpłynie negatywnie na przemysł, który w dalszej perspektywie nie będzie w stanie uzyskać właściwych wolumenów z energii odnawialnej. Zgłoszone postulaty W tym miejscu trzeba jednak wspomnieć o postulatach sektora przemysłu. Chociażby Izba Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii czy też Hutnicza Izba Przemysłowo-Handlowa podnosiły, że omawiany obowiązek nie powinien przekroczyć 2%. Powołały się przy tym na wysokie ceny energii, wysokie ceny zielonych certyfikatów oraz trudną sytuację odbiorców końcowych, szczególnie tych energochłonnych. Ministerstwo natomiast podkreśla, że na przychody instalacji OZE uczestniczących w systemie świadectw pochodzenia składają się przychody ze sprzedaży energii oraz ze sprzedaży świadectw pochodzenia, wobec czego, przy wysokich cenach energii, sprzedaż świadectw pochodzenia nie jest dla tych wytwórców głównym strumieniem przychodów. Ze względu na obecnie obserwowane bardzo wysokie ceny energii elektrycznej, co przekłada się na nadmierne obciążenie kosztów odbiorców końcowych i nadzwyczajne przychody części wytwórców, Ministerstwo Klimatu i Środowiska zauważa potrzebę zmniejszenia poziomu przedmiotowego obowiązku i podjęcia działań minimalizujących obciążenia gospodarki oraz odbiorców końcowych kosztami energii w 2024 roku. Ten ostatni cel traktuje zatem jako nadrzędny. Niezbędna równowaga Sierpniowy projekt rozporządzenia znajduje się obecnie na etapie opiniowania. Z powyższej analizy jasno wyłania się natomiast wniosek, że spojrzenie na jego kształt jest różne, w zależności od specyfiki i rodzaju działalności podmiotu, który wypowiada się na jego temat. Niemniej jednak wyważenie interesów jawi się jako niezmiernie istotne, gdyż konieczne jest zapewnienie równowagi, ale przy jednoczesnym niezahamowaniu rozwoju energii odnawialnej w Polsce, który ma kluczowy charakter na przyszłość. FOT. P365.DE/ADOBE STOCK
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz