Horse&Business 1/2022

tak, to robimy to, a jeżeli potrzebuje jeszcze pół roku czy rok, to dostaje ten czas od nas. Nigdzie go nie gonimy, ponieważ właśnie ten moment jest bazą do tego, by koń jak najdłużej funkcjonował zarówno fizycznie, jak i psychicznie. Współ - pracujemy również z Izą i Janem Vinckierami – startują na naszych starszych koniach. Jestem orędowniczką tego, że koń sam sobą pokazuje, jaki jest, dlatego głównie sprzedaję konie, które pokazują się w sporcie. Jaki jest Twój pomysł na hodowlę koni? Czy masz ulubione ogiery, z których regularnie korzystasz, czy lubisz eksperymentować? Jesteśmy małą hodowlą. Mamy sześć klaczy hodowlanych i od czterech do sześciu źrebiąt rocznie. Cieszy nas to, że w każdym roczniku znajdzie się koń, który w przyszłości bierze udział w zawodach międzynarodowych, co roku mamy premiowane klacze i źrebięta. Przy tak małej skali uważam to za duży sukces. Zawsze zależało mi na jakości, a nie ilości. Klacze mam spójne, w większości są z jednej rodziny żeńskiej. Lubię używać jednego ogiera na większą liczbę klaczy. Parę koni w roczniku po jednym ogierze daje ciekawe porównanie. Na przykład miałam dwóch pełnych braci Quick Stepa – Qantasa i Quebeka. Różniły się pod względem wyglądu i predyspozycji, ale wszystkie mia - ły świetną psychikę. Qantas był duży i silny, potrzebował sporo czasu, żeby nabrać równowagi i świadomości swo - jego ciała. Zupełnie inaczej niż Quick Step, który od po - czątku był małą, zwartą piłeczką. Drugi brat, Quebek, miał bardzo fajną głowę, ale, niestety, brakowało mu talentu. Jest to koń do małego sportu. W tym roku po raz pierw - szy spodziewamy się pierwszego źrebaka ujeżdżeniowego po Sandro Hit, tak że moja skokowa stawka poszerzy się o konia ujeżdżeniowego. Warto podkreślić, że na efekty na - szej pracy czeka się minimum 4-5 lat od zaźrebienia. Do - piero wtedy widzimy, czy nasz pomysł się sprawdził. Dla - tego według mnie w hodowli nie można zmieniać zdania co pięć minut. Idę konsekwentnie swoją drogą. Używam ogierów sprawdzonych po potomstwie z top listy WBFSH, takich jak Cornet Obolensky czy Diamant de Semilly. Jakie oczekiwania wobec koni mają obecnie za - wodnicy? Jakie cechy, predyspozycje są dla nich najważniejsze? Jeździectwo się zmienia i hodowcy muszą za tym nadążać. Wytyczne i zadania stawiane na parkurze koniom skoko - wym są inne niż 20 lat temu. Kiedyś liczyła się potęga. Ko - nie miały skakać 180 cm, przeszkody były mocno zabudo - wane, z szerokimi frontami. Teraz ma być szybko i zwinnie. Trudność nie polega na wysokości, tylko na dystansach, optyce. Konie muszą być teraz bardziej elastyczne, lżejsze. Od początku działalności należycie do Związku Ha - nowerskiego. Czym wyróżnia się on spośród innych? Związek Hanowerski jako pierwszy zaczął selekcję koni pod kątem charakteru. Klacze mają być jezdne − i ta ce - cha jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Pod - czas próby dzielności klaczy sędziowie oceniają jezdność zarówno pod własnym jeźdźcem, jak i pod jeźdźcem te - stowym. Oceniane jest to, czy klacz reaguje na pomo - ce i sygnały wysyłane przez zawodnika, czy chce z nim współpracować, na ile jest skupiona i chętna do pra - cy, na ile ufa człowiekowi. Szczerze mówiąc, uważam, że nie ma większej różnicy pomiędzy rasą holsztyńską, hanowerską, belgijską czy holenderską. Większość to - powych ogierów ma licencję do wszystkich tych ras. Jest to więc kwestia wyboru. My od początku jesteśmy wierni Związkowi Hanowerskiemu i jesteśmy bardzo za - dowoleni z tej współpracy. 79 1/2022 H & B H O D OW L A Aleksandra Walas

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz