Horse&Business Magazine 2/2021

HORSE & BUSINESS CELEBRITIES Olu, jesteś już bardzo rozpoznawalną zawodniczką nie tylko w Polsce, ale również w Europie. Doskonale pamiętamMistrzostwa Europy w 2017 roku, podczas których zdobyłaś brązowy medal drużynowy wraz z Laurą Kłapińską, Olgą Skrobacz i Julianą Suską. Do Twoich największych sukcesów w 2020 roku można zaliczyć wygranie Grand Prix CAVALIADA Lublin. Bieżący rok rozpoczęłaś od kolejnego zwy- cięstwa w Grand Prix - tym razem podczas CAVA- LIADA Winter Tour w Poznaniu, a w kwietniu wygra- łaś konkurs zaliczany do światowego rankingu na CSI w Zielonej Górze. Wiele osób jednak nie wie, jak rozpoczęła się Twoja sportowa kariera... Aleksandra Kierznowska: Pochodzę z jeździec - kiej rodziny, więc konie towarzyszą mi od urodzenia. Wszystko zaczęło się kiedy miałam 2 lata i rodzice kupili mi kucyka. Kiedy tylko usiadłam na jego grzbiecie już nie chciałam z niego zejść. Dzień bez oprowadzanki na kucyku był dniem straconym (śmiech). Pierwsze starty rozpoczęłam w wieku 9 lat na kucyku Ferrari. Na nim zdobyłam też swój pierwszy medal Pucharu Polski grupy A1. Do dzisiaj można zobaczyć tego dzielnego kucyka na parkurach. Był to bardzo fajny etap w moim życiu – udało się zdobyć kilka cennych medali i przede wszystkim sporo doświadczenia. To jednak zupełnie inna bajka niż duże konie, dlatego kucykowy etap nie trwał u mnie długo. Mój tata chciał, żebym jak najszyb - ciej przesiadła się na duże konie. W wieku 11 lat rozpo - częłam starty na klaczy Valencia. Z pespektywy czasu widzę, że była to bardzo dobra decyzja, ponieważ jako 14-latka jeździłam już parkury 130-135 cm i dzięki temu łatwiej było mi przejść z kategorii dzieci do kate - gorii juniorów. Jeszcze na etapie „kucykowym” brałaś też udział w CAVALIADA Future. Jak wspominasz starty na arenach Cavaliady z tamtej perspektywy? AK: Od małego dziecka brałam udział w Mistrzostwach Polski czy Pucharach Polski, jednak start w CAVALIADA Future był dla mnie pod wieloma względami wyjątkowy. Duża arena, głośna muzyka i mnóstwo dopingującej publiczności – to była nowość zarówno dla mnie, jak i mojego kucyka. Do tego dochodziły ogromne emo - cje i presja, by pojechać jak najlepiej. Te zawody dały mi jednak ogromną lekcję pokory i nauczyły, jak radzić sobie z emocjami, które na takiej imprezie towarzyszą każdemu zawodnikowi. Poza tym CAVALIADA to też możliwość obcowania z najlepszymi zawodnikami. Było dla mnie niesamowitą frajdą, móc startować z nimi na tej samej arenie. Po Twoich startach w CAVALIADZIE można zobaczyć jak dorastałaś. Płynnie przechodziłaś przez wszyst- kie wysokości konkursów od Future, przez Małe i Średnie Rundy, sztafety, konkursy rozrywkowe jak Venus vs. Mars, Speed & Music i w końcu konkursy zaliczane do światowego rankingu i Grand Prix. AK: W sztafetach jeździłam od 9 roku życia i nawet raz udało nam się wygrać! Byłam w drużynie z Tatą, Wiktorią Leszek-Karwańską i Zuzanną Krintus. Jak 9

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz