Horse&Business 2/2022

34 2/2022 H & B W Y W I A D Jak radzić sobie z presją podczas startów? O czym myśleć tuż przed wjazdem na arenę takich imprez jak Igrzyska Olimpijskie czy Mistrzostwa Świata? O swoim życiowym motto, które mówi, że musimy być wdzięczni za to, co dają nam konie, i nie wolno nam zapominać, że to żywe zwierzę, którego dobro powinno być na pierwszym miejscu, a także o Sapphire – klaczy, która była „koniem jego życia”, w rozmowie z Kariną Czechowicz opowiada McLain Ward – czterokrotny drużynowy medalista olimpijski, zwycięzca Finału Pucharu Świata w 2017 roku, dwukrotny drużynowy medalista Mistrzostw Świata, obecnie 9. zawodnik w rankingu Międzynarodowej Federacji Jeździeckiej. Przede wszystkim, gratuluję świetnych przejazdów w dwóch pierwszych konkursach Finału Pucharu Świata w Lipsku i ostatecznie siódmego miejsca. W piątek (8.04) podczas konferencji prasowej dużo mówiłeś o tym, jak ważne jest zachowanie zimnej krwi i spokojnej głowy podczas startów. Jako tak doświadczony zawodnik, startujący w Igrzyskach Olimpijskich czy Pucharze Świata, jak nauczyłeś się radzić sobie z presją podczas imprez, gdzie stawka jest naprawdę bardzo wysoka? Każdy sportowiec czy po prostu osoba pracująca w zawodzie, w którym spotyka się z presją i nerwami, gdzie tak krótki mo - ment decyduje o tak wielu rzeczach, musi pracować nad tym, aby zachować zimną krew, trzymać nerwy na wodzy – to bar - dzo ważny czynnik naszej pracy. Dla mnie to nie jest coś, co przyszło łatwo. Zmagam się z nerwami, nawet jeśli nie widać tego z zewnątrz. Przez te wszystkie lata pracowałem z wieloma psychologami sportowymi, którzy pomagali mi nabyć nowe umiejętności, pomagające mi przetworzyć wszystkie informa - cje, które pojawiają się w mojej głowie, i użyć ich na moją ko - rzyść. Mowa tu też o tej nerwowej energii, o pragnieniu bycia najlepszym, odnoszenia sukcesów, które mogą być zgubne. Po - magali mi się skupić na pracy. Oczywiście, jest to proces, nie da się tego opanować w 100%, raz wyjdzie to lepiej, a raz gorzej. Presja to ogromna część tego, co wybraliśmy jako nasz zawód. Co myślisz tuż przed startem, sekundy przed wej - ściem na arenę, kiedy wiesz, że od Twojego przejaz - du zależy np. złoty drużynowy medal olimpijski? Staram się skupić na rzeczach, które mogę kontrolować. W sporcie jeździeckim jest wiele zmiennych. Pracujemy z ży - wym zwierzęciem, na które wpływa wiele czynników, chociaż - by pogoda, otoczenie. Na to nie mam wpływu, dlatego staram się skupić na tym, co mogę kontrolować, czyli na przykład na realizacji mojego planu przejazdu, ufając sobie jako zawodni - kowi, ufając mojemu partnerowi, temu, co o nim wiem, jakie są jego mocne i słabe strony. Staram się wierzyć, że jeśli zre - alizuję dobrze te poszczególne kroki, częściej niż rzadziej będą się łączyć w całość i przynosić zwycięstwo. Sapphire, HH Azur i Clinta – który z tych niezwy - kłych koni jest koniem Twojego życia? Który na - uczył Cię najwięcej? Czy to przypadek, że były to trzy klacze? Faktycznie wolę klacze, zawsze tak było. Myślę, że mój styl jaz - dy i szkolenia bardzo im pasuje. Klacze są wrażliwsze. Kiedy w nie wierzysz, one zaczynają wierzyć w Ciebie i chcą dać z sie - bie naprawdę wiele. Myślę, że moim koniem życia była Sapphi - re, która ponad 9 lat była na mistrzowskim poziomie, wspólnie zdobyliśmy dwa złote medale Igrzysk Olimpijskich w drużynie USA, to było naprawdę imponujące. Oczywiście, Clinta i Azur też były spektakularnymi sportowcami. Jednak koniem, który nauczył mnie najwięcej, był Rothchild. Miał naprawdę trudną osobowość. Spędziliśmy razem wiele lat, był to bardziej wyczy - nowy koń niż światowa gwiazda, jednak w pewnym momencie MAMY PRZYWILEJ PRACY I ŻYCIA Z KOŃMI Fot. Rafał Kaczmarek

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz