Horse&Business Magazine 2/2024

2/2024 115 Bajou du Rouet hol.), hod. Wechta Inwestycje Sp. z o.o., jeździec: Cathleen Driscoll (USA), która zgromadziła 750 pkt. wobec 530 pkt. z 2022 roku. Po kilkuletniej dominacji 2. miejscem musiał zadowolić się ogier NEVADOS S sp (Calvados Z – Nestia sp / Romualdo KWPN), hod. Stanisława Szurika, jeździec: Gregory Wathelet (BEL), który zdobył 417 pkt. (przy 755 pkt. rok wcześniej). Koń w ubiegłym roku rzadziej startował i należy liczyć się tym, że jego wiek (rocznik 2008) i wyeksploatowanie konkursowe nie pozwolą już na tak liczne starty jak w latach ubiegłych. Na miejscu 3. znalazł się koń, który w ubiegłym roku miał bardzo dobry sezon – wałach KATHMANDAU sp (Zinedine KWPN – Kleopatra sp / Samurai M KWPN), hod. Agnieszki Sztandar-Sztanderskiej, zawodnik: Marek Wacławik. W 2022 r. na krajowym podwórku zdobył złoto w HMPS, a w rankingu uzbierał 310 pkt. Miejsce 4. utrzymał, doskonale wszystkim znany „weteran”, wałach WIBARO sp (Bajou du Rouet hol. – Wiagra sp / Graf Quidam sp), hod. Mariana Skopa, dosiadany przez Kamila Grzelczyka (305 pkt.). Godne podkreślenia jest to, że jest to już 17-letni wierzchowiec. Ostatnim koniem, którego należy wymienić w tym rankingu, jest wychodowana przez Tomasza Wiczanowskiego klacz CALLA sp (Quateron old. – Cykada sp / Vittorio sp), która pod Alexis Goulet (Fra) zgromadziła 255 pkt. Myślę, że jest to najbardziej rozwojowy koń z tej grupy, który w przyszłości może najmocniej namieszać w rankingu. Podsumowując to zestawienie, należy zwrócić uwagę na jedno: połowy najlepszych polskich koni skokowych dosiadają obcokrajowcy. W obszarze WKKW rok 2023 PZHK zakończył na 19. miejscu w rankingu WBFSH, zdobywając dużo mniej punktów niż w ciągu ostatnich dwóch lat – bo 370 (przy 552 pkt. w 2022 r. i 632 w 2021 r.). Także w tym zestawieniu notowanych było sześć koni, z czego pierwsza trójka, która liderowała w zestawieniach przez ostatnie dwa lata, czyli wałachy: BARBADOS 26 sp (Moravia westf. – Babilonia xx / Jape), hod. Romana Drabińskiego, jeździec: Alina Dibowski (GER), BRENNUS sp (Morawia westf. – Britanica xx / Aprizzo), hod. Mirosława Górne- go, jeździec: Andreas Dibowski (GER) i ROSVEEL T (ex Ros) sp (Bolshoi KWPN – Rosita sp / Reval hol.), hod. SK Racot, jeździec: Sandra Auffarth (GER), spadły na pozycje 3.-6. Jak można się domyślać, mamy więc zupełnie nowe podium. Koniem numer jeden rankingu WKKW został wałach BANKIER m (AA) (Awans m (AA) – Baszkiria m / Emir m), hod. SK Janów Podlaski, który pod Zuzanną Społowicz startuje na poziomie 3* (72 pkt.). Jest to jedyny angloarab w tym zestawieniu, co cieszy podwójnie, biorąc pod uwagę kryzys populacyjny i wizerunkowy tej rasy. Miejsce drugie (68 pkt.) przypadło wałachowi TOP JOB’S JALISCO sp, który urodził się w SK Ochaby jako ATRAKCYJNY PAN sp (Pauillac de Meia Lua BWP – Ajka sp / Jalienny xo), a obecnie dosiada go Nadia Mindur ze Szwajcarii, która startuje nim na poziomie 4*. To kolejny koń z dużym dolewem krwi angloarabskiej, wywodzący się z rodziny wybitnej klaczy Arabella xxoo. Na trzecim stopniu podium (pkt. 67) znalazł się wałach BON TON wlkp (Bolshoi KWPN– Bona Fide wlkp / Czarownik xx), hod. SK Racot, który startuje na poziomie 3* pod Mathiasem Ruderem z Niemiec. Jak widać, i tu pięć z najlepszych sześciu polskich koni w rankingu WKKW startuje pod jeźdźcami zagranicznymi. Wnioski Po pierwsze widać, że PZHK ustabilizował swoje miejsce w rankingu we wszystkich konkurencjach olimpijskich pod koniec drugiej dziesiątki. Czy wynik ten należy uznać za satysfakcjonujący? Biorąc pod uwagę niewielką liczbę źrebiąt opisywanych w księgach PZHK (ok. 3 tys. z księgami głównymi i wstępnymi) oraz fakt, iż Związek nie ma praktycznie żadnego wpływu na politykę hodowlaną w spółkach KOWR, wynik należy uznać za zadowalający i odzwierciedlający realne możliwości Związku: potrafimy cały czas hodować konie na wysokim poziomie do trzech konkurencji olimpijskich. To, co zastanawia, to fakt, że połowa koni skokowych i prawie wszystkie konie WKKW dosiadane są przez jeźdźców zagranicznych. Świadczy to o tym, że wysokiej klasy konie, wyhodowane w naszym kraju, bez problemu znajdują nabywców za granicą oraz o tym, że nasi jeźdźcy nie do końca są chętni, żeby na koniach urodzonych w Polsce jeździć. Niestety, oznacza to, że współpraca PZJ – PZHK nie układa się tak, jak powinna. Poza tym widać niestety, że promocja naszych koni cały czas kuleje. Nie ma po prostu mody na „polskie konie”, ciągle problemem jest marketing i dotarcie z własnym produktem – jakim jest polski koń sportowy (niezależnie od księgi – sp, wlkp, m) – na rodzimy rynek. Widać, że moda na zagraniczne konie wśród zawodników w Polsce jest faktem, wygląda też na to, że nie przeglądają oni w sposób staranny rodzimego rynku hodowlanego. Jest to przyczyną tego, że wiele młodych dobrych koni wyjeżdża za granicę, bez uprzedniego sprawdzenia na krajowym podwórku. Osobny temat to oczywiście „zrobione” konie, które już startują na „jakimś” poziomie i, sprzedane za granicę, zasilają budżety hodowców, właścicieli i sportowców, którzy w nie inwestowali. Pytanie, czy konie te mogłyby zostać w kraju i na miejscu kontynuować swoją karierę, pod innymi zawodnikami? Trudno na nie odpowiedzieć, ale wydaje się, że nadszedł już czas na jakieś poważne systemowe rozwiązania, które byłyby w stanie pchnąć do przodu hodowlę koni w Polsce i ustabilizować rodzący się w bólach rynek koni sportowych. H&B FELIETON

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz