Lider Biznesu 4/2023

Lider Biznesu. Ogrodniczy Magazyn Branżowy 13 BLIŻEJ BRANŻY W miejskich ekosystemach do tej ożywionej części ekosystemów należą wszystkie rośliny, od tych posadzonych ręką człowieka w parkach i przy ulicach, po chwasty, czy też jak często je teraz nazywamy „roślinność regeneracyjną” porastającą nieużytki. Ale nie możemy zapominać, że mikroorganizmy, a w szczególności grzyby tworzące powiązania mikoryzowe pomiędzy roślinami, są fundamentalnym elementem miejskiego ekosystemu. Wiemy już dzisiaj, że bez dbania i kultywowania całego spektrum mikroorganizmów glebowych jest nam bardzo trudno zachować zdrowy i zbalansowany ekosystem w miastach. Jak rozpocząć tworzenie miejskiego ekosystemu z perspektywy decydentów i samorządowców? Jakie powinny być ich pierwsze kroki? M.Sz.: Kluczowym elementem jest dogłębna analiza. W przypadku ekosystemów miejskich musi ona uwzględniać nie tylko oczywiste aspekty, takie jak temperatura czy rzeczywisty komfort termiczny przestrzeni oraz inne elementy klimatyczne. Trzeba także brać pod uwagę takie czynniki jak ryzyko podtopień, istniejąca roślinność, nasilenie ruchu, obecne i pożądane funkcje danej przestrzeni oraz kwestie społeczne i ekonomiczne. Kolejnym krokiem jest wypracowanie wizji urbanistycznej i określenia nadrzędnych celów. Na tym etapie prosimy często włodarzy o określenie jednym zdaniem wizji swojego miasta. Jest to dla nich nejednokrotnie nowe i odkrywcze, bo skupiając się na codziennym rozwiązywaniu problemów, pomija się szeroki obraz, ideę, do której się zmierza. Po sformułowaniu ogólnej idei, wizji zaczyna się dopasowywanie poszczególnych elementów i balansowanie pomiędzy oczekiwaniami estetycznymi i funkcjonalnymi mieszkańców a elementami ekologicznymi. Na szczęście w związku ze wzrostem świadomości ekologicznej zmienia się postrzeganie zieleni. Obecnie w architekturze krajobrazu nie chodzi tylko o aspekt estetyczny, ale także o ekologię, minimalizowanie skutków zmian klimatycznych, dopasowanie do trudnych warunków glebowych, jakie panują w miastach, oraz odporność projektu na zmienne elementy środowiska zarówno naturalnego, jak i społecznego i ekonomicznego. Przy prezentacji projektu lokalnym społecznościom nawet użyta terminologia może mieć zasadnicze znaczenie. Przykładowo, w jednym z projektów nazwanie „naturalnymi trawnikami parkowymi” przestrzeni trawiastej, na której pozwoliliśmy rosnąć „chwastom” – rozwiązało problem i zdobyło akceptację mieszkańców. Jeżeli istnieje taka potrzeba, to mamy też narzędzia, żeby „zmierzyć” wpływ nowego projektu na warunki klimatyczne na danym obszarze miasta. Nasze biuro jest partnerem systemu Green Pass, który w dosyć dokładny sposób kwantyfikuje wszystkie istniejące dane klimatyczne i to, jak będą one się prezentowały po wprowadzeniu proponowanych zmian. Pozwala nam to optymalizować nasze rozwiązania projektowe pod względem oczekiwanych rezultatów. Zaakceptowano projekt i zaczęto go realizować, nad czym czuwa projektant. Ale czasem po euforycznym momencie oddania do użytku jakiejś „zielonej” inwestycji są problemy z jej utrzymaniem. Jaką rolę w utrzymaniu i pielęgnacji terenów zieleni powinien odgrywać ich projektant? M.Sz.: Projektant musi sobie zdawać sprawę z nakładów, jakich będzie wymagała pielęgnacja jego projektu. Musi to być przedyskutowane i zaakceptowane przez ludzi, którzy w administracji zajmują się pielęgnacją terenów zieleni. Nie możemy projektować założeń, których pielęgnacja jest droga i uciążliwa, jej aspekt ekonomiczny jest niesłychanie ważny. Jest to jednym z powodów przechodzenia na bardziej ekologiczne podejście do projektowania zieleni w miastach. Już z założenia pielęgnacja takich projektów jest tańsza i ma mniejsze zapotrzebowanie na zużycie energii czy też wody. Jednakże wiąże się to często ze zmianami reżimu pielęgnacyjnego, czyli zmiany starych przyzwyczajeń. Dlatego w takich przypadkach często podajemy w naszych projektach kalendarium prac pielęgnacyjnych i doradzamy, co należy zmienić. Na pewno wprowadzenie naturalnych, samoregulujących się procesów w zarządzanie terenami zielonymi zawsze zmniejsza nakłady na pielęgnację, natomiast wymaga zasadniczej zmiany myślenia. Jak można powiększyć tereny zieleni w mieście, gdzie mamy ograniczone możliwości wprowadzania roślinności w gruncie rodzimym, czy to ze względu na infrastrukturę, czy funkcje? M.Sz.: Rozwiązaniem jest wprowadzanie roślin w coraz większym zakresie na konstrukcje budynków, czy to w formie zielonych dachów, czy też w formie rożnego rodzaju zielonych fasad. Pomocne są w tych działaniach nowe technologie, natomiast nie zawsze jest to tanie, a ślad węglowy niektórych z nich nie jest mały. Mamy także wiele innych nowych materiałów i technologii, które pozwalają nam na przykład na sadzenie drzew w miastach w miejscach, gdzie jeszcze 10-15 lat temu nie było szans na ich przeżycie i wzrost. Natomiast na pewno widzimy, że granica pomiędzy architekturą a zielenią zaczyna się coraz bardziej zacierać. Zaczynamy traktować już nie tylko budynki, ale całe miasta jako miejsca dla kolonizacji przez przyrodę, czyli biotop. Oczywiście w ramach kontroli sprawowanej przez człowieka. Dziękuję za rozmowę. Rozmawiał dr Piotr Łuczak

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz