Lider biznesu 9/2021

52 NIEWIDOCZNE DLA OKA To, co umyka niewyćwiczonemu oku, zostaje uchwy - cone przez metodycznych i merytorycznych pracowni - ków parków narodowych oraz badaczy akademickich. Lektura danych z ich obserwacji, usystematyzowanych prawidłami nauki, przypomina czytanie literatury grozy. Zaczyna się spokojnie. Można mieć poczucie, że ekosys - temy są bezpieczne. Przynajmniej w dostojnej i poważ - nej formie obszarowej ochrony przyrody, jaką są parki narodowe. Aż nagle: trach! Czytamy, że każdy polski park narodowy jest atakowany przez inwazyjne gatunki obce. Ich procentowy udział w stosunku do powierzchni waha się od 1,8% w Ojcowskim Parku Narodowym, do 0,05% – w Wigierskim i Magurskim. Liczba gatunków roślin inwazyjnych jest podobnie zróżnicowana. W Drawień - skim Parku Narodowym jest ich 42, w Kampinoskim– 40, a w Wielkopolskim – 37. Przy czym Narwiański, Drawień - ski i Roztoczański Park Narodowy charakteryzuje to, że nie mniej niż 4% wszystkich gatunków rosnących w nich roślin naczyniowych stanowiły gatunki inwazyjne. NIEUŻYTEK EKOLOGICZNY Park narodowy nie jest oczywiście jedyną formą ochrony przyrody. W miastach często występują takie formy jak rezerwaty przyrody, użytki ekologiczne, zespoły przy - rodniczo-krajobrazowe czy stanowiska dokumenta - cyjne. Znajdujący się w Łodzi rezerwat przyrody Polesie Konstantynowskie jest pierwszym w Polsce rezerwa - tem utworzonym w granicach administracyjnych mia - sta. Powołany został w 1930 r. na obszarze niespełna 10 ha. Ocalenie tej resztki naturalnego ekosystemu leśnego nieistniejącej już Puszczy Łódzkiej było zacne, ale czy przetrwa inwazję „obcych”: jesionu pensylwań - skiego czy winobluszczu zaroślowego – samolubnych i wciskających się tam, gdzie zrobiło się tro - chę miejsca? Przeciwko ochronie czynnej pod - noszą się głosy, że naj - lepszą formą dbania o zieleń jest pozosta - wienie jej samej sobie. Że to, co wyrosło, trzeba zostawić w spokoju i nie ruszać, bo zieleni należy się szacunek. Dotychczas z pewnym lekceważeniem zwy - kło nazywać się mianem „nieużytków” tereny, które nie służą działalności gospodarczej, pozostają niezabudo - wane, nieurządzone, te czekające w wiecznej tymcza - sowości na realizację zaplanowanej pół wieku temu inwestycji. Profesor Ingo Kowarik dla opisu zbiorowisk roślinnych rozwijających się samoistnie, bez ingerencji człowieka na siedliskach opuszczonych czy zdegrado - wanych proponuje określenie „czwarta przyroda”. Po przyrodzie „pierwszej”, tej naturalnej, „drugiej” – rolni - czej i „trzeciej” – urządzanej dla celów rekreacyjnych czy reprezentacyjnych. Samorzutna zieleń czwartej przyrody, spontaniczna i nieprzewidywalna, ma swój urok. Staje się namiastką dzikości w zaprojektowanych ekierką miastach. „Czwarta przyroda” to już nie nie - użytek, bo służy oczyszczaniu powietrza, pochłanianiu wód opadowych, obniżaniu temperatury, podnoszeniu wilgotności, odbudowie populacji wypartych z miast gatunków roślin, zwierząt, grzybów. Ten „trzeci krajo - braz”, jak dla odmiany w swoim manifeście postuluje nazywać nieużytki Gilles Clément, ma głębokie znacze - nie jako źródło różnorodności biologicznej. STANOWISKO OBSERWACYJNE Na ogół ludzie nie są zainteresowani szczegółami i nie wnikają w złożoność procesów zachodzących również w miejskich ekosystemach. Wybierają się na organi - zowaną przez ośrodek kultury wycieczkę po dzikich brzegach rzeki, słyszą nawłoć i nie interesuje ich, czy chodzi o późną, wąskolistną, kanadyjską czy pospolitą. Przy ciągnącym się po horyzont łanie niecierpka gru - czołowatego robią sobie zdjęcia i potrafią z oburzeniem zaprotestować, gdy jakiś przechodzień próbuje narwać naręcze do wazonu. Jak zareagowaliby na zniszczenie stanowiska różowo kwitnącego intruza z zachodnich Himala - jów w celu przywró - cenia równowagi eko - systemu, lepiej sobie nie wyobrażać. Gatunki inwazyjne często trak - towane są jako egzoty, a informacja o miodo - dajności wielu z nich działa jak wytrych. Stąd prosta droga do pikiety i zamieszek pod hasłem „Zostawcie zieleń w spokoju!”. Ingo Kowarik jest jednak botanikiem i wie,że szlachetne dla człowieka ideały wol - ności i sprawiedliwości trudno przekładają się na świat przyrody. Celem każdego gatunku jest nie tylko prze - trwanie, ale też opanowanie jak największego obszaru, w którym może funkcjonować i zwiększyć swoje szanse na przetrwanie: siłą, podstępem, alopatyczną „bronią chemiczną”, wszelkim sposobem i dowolnym kosztem – najlepiej kosztem innych. Nie jest to złe ani dobre w kategoriach moralnych, ale już w kategoriach przy - rodniczych spadek różnorodności biologicznej możemy POZIOM WYŻEJ „Czwarta przyroda” to już nie nie - użytek, bo służy m.in . oczyszczaniu powietrza, pochłanianiu wód opa - dowych czy obniżaniu temperatury Każdy polski park narodowy jest atakowany przez inwazyjne gatunki obce

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz