SUKCES PO POZNAŃSKU 4/2022

| KWIECIEŃ 2022 30 | WARTE POZNANIA zna się od wielu lat. Rozmawiają, wymieniają opinie na temat smakołyków, są miłośnikami niektórych produk- tów. – Wie Pani co, nie wyobrażam sobie, by w Poznaniu nie było Zielonego Targu – mówi Rafał Zagrodzki. – Ro- bię tutaj zakupy od wielu lat. Nawet prezenty przyjeż- dżam tu kupować. Niektóre stoiska są dla mnie jak apteka z sokami, miodami, przecierami, które pomagają zyskać odporność albo zwalczyć przeziębienie. Proszę zajrzeć tam dalej. Jest takie stoisko z ciasteczkami, które są jak małe dzieła sztuki. Każde robione ręcznie, malowane, zdobione. Cudeńka idealne na upominki! A przed namiotem jest stoisko z naturalnymi kosmetykami. Czary-mary na twarz, do kąpieli, a jakie one mają zapachy! Żona mi młodnieje od nich. Kogo nie zapytać na Zielonym Targu, ten od razu się uśmiecha i podkreśla, że najbardziej lubi towary z ta- kiego a takiego stoiska. I tu nie ma konkurencji, bo prze- cież każdy ma swoją klientelę i swoich wiernych fanów. – Bardzo dbamy o to, by poziom naszych sprzedaw- ców nie spadał – mówi Marek Grądzki. – Mają certyfi- katy, które muszą odnawiać co roku, a my skrupulatnie sprawdzamy jakość. Nie chcemy wpuszczać do nas tych, którzy są jedynie handlowcami. Dla nas przygotowanie nawet najmniejszego chleba, sera, wykopanie marchewki to jest pasja i z tego czerpiemy radość i mamy nadzieję, że przekłada się ona też na radość naszych kupujących. – Panie Marku, świetna kawa, fajnie jest rozpocząć dzień od wizyty na targu, w świetnym towarzystwie i z takim napojem – znowu ktoś zaczepia. – My tutaj wiemy, kto jakie lubi jabłka albo że poszukuje to- pinamburu, kocha kaczkę, a maść ze smalcu gęsiego pomaga na bóle stawów jegomamy – dodajeMarekGrądzki. – Zielony Targ to wspólnota, która w zasadzie jest ze sobą od wielu lat. Stałych wystawców czasem wspierają inni przyjaciele, mali wytwórcy proponujący niespotykane rzeczy, jak cho- ciażby wyroby z wełny: czapki, misie, ale i koszyki, które mogą służyć i do święconki. – Co tydzień znajduję coś nowego, coś, czego nie dostanę w normalnych sklepach – mówi Maria Kaźmierska. – Przede wszystkim jednak dostanę tutaj zdrowie, bo produkty bez chemii i ulepsza- czy – od warzyw, owoców, poprzez wędlinę, a nawet płyny czy proszki do prania i do zmywarki. Niech Pani zobaczy – nie mają ani grama chemii w sobie! Nie trujemy planety. NIEZWYKŁA ATMOSFERA Nikomu nie przeszkadza, że stoły się nieco chwieją, że jest klepisko ze słomą, że można przysiąść na balotach ze słomy, a jak komuś zimo, to może ogrzać się przy pro- mienniku. – To jest taki targ, na jaki przed 50–60 laty cho- dziła moja babcia – wtrąca Ewa Okońska. – Chodziło się raz w tygodniu po wszystkie potrzebne zakupy, a poszcze- gólne produkty kupowało się u tych samych sprzedawców. Jajka od Nowakowej, mleko od Kowalskiej, a jabłka miał tylko dobre Kazik. Dodatkowo spotykało się znajomych i razem ze sprzedawcami plotkowało. To były takie swoiste spotkania towarzyskie. I tu jest tak samo. Powoli i ta wieś w centrum Poznania będzie się cywi- lizować. – Chcemy, by to miejsce pozostało takie, jakie jest – mówi Marek Grądzki. – Ale jednocześnie będziemy starali się, żeby było przyjaźniejsze. Teraz wichura po- waliła nam namioty, całe szczęście plandeki ocalały, ale może uda nam się postawić drewniane domki, które będą trwalsze. Małymi krokami będziemy robić inwestycje, bo tutaj zostaniemy na wiele lat. Laba.land to idealne miejsce dla Zielonego Targu. Zajrzyjcie tam i poczujcie tę atmosferę. Przenieście się w głąb ubiegłego wieku i zadbajcie o swoje zdrowie. Jak raz tam zrobicie zakupy... to już was wciągnie czar tych ludzi i miejsca. I można przytoczyć za Janem Brzechwą: „Na straganie w dzień targowy Takie słyszy się rozmowy...”. z

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz