SUKCES PO POZNAŃSKU 5/2022

| MAJ 2022 77 niem Polaka i torturami. Bo Gaspar był wtedy agentem miejscowego radży. I właśnie na tych torturach przyznał, że jest poddanym polskiego króla i pochodzi z miasta Po- znań. Czy kłamał? Na torturach? Jak to było w „Psach”? „Na torturach raczej się nie kłamie”. Jeśli więc naprawdę był on poznaniakiem, to pomyślałem, że trzeba coś z tym zrobić. Zacząłem zgłębiać temat. Pracując w Gazecie Wyborczej napisałem o nim kilka tekstów. Nie wiemy do końca, jakie były jego losy przed spotkaniem z Vasco i przed portugalską wyprawą. Co ciekawe, niewiele wiemy też o tym, co stało się z nim później. Rozpłynął się w po- wietrzu, jak duch. Może to właśnie dobry powód, żeby te losy wymyślić? Właśnie tak powstała powieść. Ale nie wszystko w książce jednak jest fikcją. Za namową mojej ukochanej redaktorki Joanny Gacy- -Wyczółkowskiej z Wydawnictwa Miejskiego Posnania, która w zasadzie doprowadziła tę książkę do stanu czy- talności, dodałem posłowie. Wyjaśniam tam, co w książce jest oparte na faktach, a co jest fikcją. Jeśli czytelnik tam dotrze, to naprawdę się zdziwi, bo jest tam więcej faktów historycznych, niż mogłoby się wydawać. Sam na podsta- wie źródeł sporządziłem sobie na przykład mapy Pozna- nia. To są lata poszukiwań informacji. Bardzo zależało mi na tym, żeby ta fikcja, którą stworzyłem w książce, była ograniczona. Chciałem, żeby ramy historyczne były jak najbardziej prawdziwe. Myślałem często o tym, że gdyby Vasco da Gama nie wrócił z Indii, a bez Gaspara by nie wrócił, to historia świata byłaby dziś zupełnie inna. Fascy- nowała mnie również relacja między nim a Vasco. Do dziś nie potrafię rozgryźć, co się między nimi stało, że Vasco najpierw go torturował, a później dał mu swoje nazwisko. Co ich łączyło? A co jest Pana zdaniem najbardziej zaskakujące w historii Gaspara? Kwestia Brazylii. Gaspar da Gama przyprowadził wyprawę wynędzniałych, ledwo żywych Portugalczyków do Lizbony. Kiedy przybył do Portugalii, a był to rok 1499, bardzo szybko zdobył ogromne uznanie króla. Był naprawdę niesamowity i w krótkim czasie stał się postacią bardzo popularną. Nie- długo po przybyciu, Gaspar poszedł do portugalskiego króla i zaczął „męczyć bułę” o ponowną wyprawę do In- dii. Król się w końcu zgodził, ale zadecydował, że dowódcą zostanie admirał Cabral. Portugalczycy wysłali do Indii swoich najlepszych żeglarzy. Wyprawa trafiła jednak na gi- gantyczny sztormna Atlantyku i, po sugestii Gaspara, obrali kurs na zachód. W ten sposób dotarli do wybrzeży Brazylii. No i Gaspar da Gama – poznaniak – był pierwszym Euro- pejczykiem, który postawił nogę na wybrzeżu i przyłączył Brazylię do Portugalii. Może to był przypadek? Może intu- icja? A może miał jakąś wiedzę na ten temat? Historie, które Pan przytacza, są tak bogate, że czytelnik może odnieść wrażenie, że Gaspar to nie był jeden człowiek. Może była to legenda, pod którą podszywało się kilka osób? U mnie rzeczywiście jest postacią mityczną. Tak naprawdę ta książka jest właśnie o zmaganiu się z legendą. O ściganiu du- cha. Gaspar jest gościem, który niesie ze sobą tajemnicę. Może kryje się za tym ogromna fortuna? Może sława? Nie wiemy. Zastanawiałem się też, co się stało, że mimo tak ogromnych zasług dla Portugalii, Gaspar został wymazany z kart historii. Może sam chciał zniknąć? Chciałem skłonić czytelników do tego, żeby popuścili wodze fantazji. W końcu to jest epoka wielkich odkryć geograficznych. Wyobraźnia aż buzuje. Po- myślmy o tamtych ludziach, którzy odkrywali świat, zupełnie nowe krainy, inne zapachy, kolory…To jest taki przełom, także wmyśleniu, że już samo w sobie jest to fascynujące. I powinni- śmypamiętać o tym, żemamywtej zmianie świata swój udział. Nie tylko polski, ale udział poznański… Pisząc o Gasparze, pisałem też dużo o Poznaniu, jako mie- ście w szczycie swojego rozkwitu. W XVI wieku Poznań był węzłem handlowym, tutaj sprzedawało się wszystko, łącznie z przyprawami, które trafiały do nas z Portugalii. Na ulicach oprócz polskiego, można było usłyszeć różne języki świata. Kiedy zgłębiałem strukturę mieszkańców Poznania, okazało się, że tu była masa cudzoziemców. Wenecjanie, Genueń- czycy, Włosi, Niemcy. To był zresztą początek reformacji i to wszystko miało też wpływ na nas. Fantastyczny ferment musiał być w tym mieście. Wtedy Poznań nawet swoimi rozmiarami był w stanie konkurować ze stołecznym Kra- kowem. W Poznaniu mieszkało wówczas około 30 tysięcy osób, w Krakowie niewiele więcej. Jednocześnie Poznań był zupełnie inny niż reszta Polski. W książce jest taka scena, w której królowa Bona mówi do jednego z bohaterów: „Je- dziesz do Poznania? Tam jest naprawdę inaczej”. Gaspar da Gama jest jednym z elementów opowie - ści o Poznaniu. O mieście, którego właściwie nie znamy, czyli o Poznaniu żydowskim. Gaspar był Żydem i jeśli pochodził z Poznania, to z tutejszego kahału, z gminy. W Poznaniu, w XVI wieku, był jednym z największych w Polsce. Mieszkało tu bardzo wielu Żydów, którzy tworzyli miasto w mieście. Enklawę żyjącą według zupełnie innych reguł i prawideł niż reszta. Zresztą Poznań był fascynujący, bo był pełen dzisiaj po- wiedzielibyśmy, że uchodźców. Ludzi, którzy na przykład uciekali z Niemiec przed wojną chłopską, przed wojnami re- ligijnymi. Żydów, którzy uciekali z innych terenów Europy. Mieliśmy w mieście bardzo wielu Sefardyjczyków, którzy właśnie tu znaleźli nową ziemię obiecaną. Moja powieść wy- dana właśnie nakłademWydawnictwa Miejskiego Posnania odkrywa ten nieznany świat. z

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz