SUKCES PO POZNAŃSKU 7-8/2021

| LIPIEC/SIERPIEŃ 2021 FASCYNUJE MNIE ŚWIAT WYOBRAŹNI Można powiedzieć, że ma w ręku podwójny fach aktorski. Występuje na deskach teatru dramatycznego, ale ukończył Wydział Sztuki Lalkarskiej Akademii Teatralnej w Białymstoku. Pamiętam, jak niemal dekadę temu, tłumy widzów próbowały dostać się na spektakl „Mistrz i Małgorzata”, w którym Piotr Dąbrowski grał jedną z głównych ról. Woland w jego wykonaniu był magnetyzujący i podbił serce każdego, kto zasiadł na widowni. Dziś Piotr sprawdza się również jako reżyser i pomaga spełniać innym marzenia o aktorstwie. TEKST: ANNA JASIŃSKA-PAWLIKOWSKA | ZDJĘCIA: ARCHIWUM BOHATERA, „EXTRAVAGANZA” – MACIEJ ZAKRZEWSKI Aktor-lalkarz to rzadkość na scenach teatrów dra- matycznych. Jak wyglądała Twoja droga na Wydział Sztuki Lalkarskiej? Piotr Dąbrowski: Wszystko rozpoczęło się od kółka teatralnego w Białymstoku. To był Teatr PRO. Podczas zajęć zachęcono mnie, żebym spróbował swoich sił w aktorstwie na poważnie. Do końca nie byłem prze- konany, czy rzeczywiście chcę iść tą drogą. Na szczęście w Białymstoku znajduje się Wydział Sztuki Lalkarskiej, który jest filią warszawskiej Akademii Teatralnej. Bardzo dobrze, że ostatecznie zdecydowałem się na ten krok, bo z sukcesem udało mi się przejść przez wszystkie pozio- my nauki i tuż po zakończeniu edukacji, otrzymałem etat w toruńskim teatrze Baj Pomorski. Spędziłem tam prawie sześć lat. Później pojawił się Poznań i Teatr Polski. Rzeczywiście, jestem aktorem-lalkarzem, który gra na scenie dramatycznej. Można powiedzieć, że zarówno na studiach dramatycznych, jak i na lalkarstwie, uczymy się podobnych rzeczy. Mam to szczęście, że posiadam dodat- kową umiejętność, czyli pracę nad formami lalkowymi. To bardzo poszerza i uplastycznia wyobraźnię. Pewnie, lalkarstwo jest trudne. Niektórzy mają problem z uchwy- ceniem tego stylu, ale szkoła bardzo szybko to weryfiku- je. Często te studia są traktowane jako furtka do sławy. Niektórzy zakładają, że przebrną przez pięć lat studiów i odetną się od tego, na rzecz kariery filmowej. Zarówno akademia we Wrocławiu, jak i w Białymstoku, szybko odkrywają osoby, które przyszły tu z zafascynowania KULTURA | 91 światem wyobraźni, światem lalek. Muszę przyznać, że po pierwszym roku byłem namawiany przez wykładow- ców, żebym zdawał jednak na dramat. Ale mnie już ten świat lalek pochłonął tak bardzo, że za żadne skarby nie chciałem się przenosić. Czułem, że lalkarstwo ogromnie mnie rozwijało. Teraz mogę przekazywać tę wiedzę swoim studentom ze studia teatralnego STA, gdzie wykładam. Skoro o studentach mowa, to nie da się nie zauwa- żyć, że odkryłeś kolejny poziom teatralny. Każdy aktor w końcu pragnie spróbować reżyserii. W Two- im przypadku właśnie to się dzieje. Wykładając aktorstwo i realizując spektakle, musisz być także reżyserem. Jak czujesz się w tej roli? Pierwszy raz przyszło mi się zmierzyć z reżyserowaniem czte- ry lata temu. Realizowałemwówczas ze swoimi studentami pierwszy spektakl dyplomowy pt. „Levin”. To była kompilacja trzech dramatówHanocha Levina, izraelskiego dramato- pisarza, którego bardzo cenię. Od tego momentu reżyseria zaczęła mnie kręcić. Teraz jestemna świeżo po zakończeniu prac nad spektaklem „MerylinMongoł” Nikołaja Kolady, na który serdecznieWas zapraszam. Aktualnie żyję dwutorowo i nie zwalniam tempa. Żyję zarówno na scenie, jako aktor i sporo czasu spędzam też za stołem reżyserskim. Reżyseria jest potwornie trudna. Zdecydowanie jestem aktorem i to jest mi najbliższe. Wprzypadku prowadzenia i nauczania moich studentów, reżyseria jest o wiele głębszympojęciem. Poniekąd przyjmuję na siebie również obowiązki scenografa

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz