SUKCES PO POZNAŃSKU 7-8/2022

32 | | LIPIEC/SIERPIEŃ 2022 S etki godzin treningów, nieprzespane noce, nie- ustanne poszukiwanie najlepszych składników i ich idealnego połączenia – tak wygląda przedfi- nałowa codzienność uczestników Kulinarnego Pucharu Polski, najważniejszego konkursu dla mistrzów kuchni w Polsce. Wysiłek zawsze jednak procentuje, bo udział w nim to ogromny sukces i natychmiastowy awans do czołówki mistrzów kuchni. Przykłady można mnożyć. – Bardzo się cieszę , że po upływie tych ponad 20 lat od mojego startu, konkurs cieszy się takim dużym zaintere- sowaniem wśród młodych kucharzy, którzy przyjeżdżają z całej Polski, żeby rywalizować o miano „Najlepszego z Najlepszych” – mówi Dominik Brodziak, zwycięzca pierwszego finału Kulinarnego Pucharu Polski. WYKORZYSTAĆ SZANSĘ Nie ulega wątpliwości, że dania przyrządzane przez uczestników to kuchnia najwyższej próby, z idealnie do- branymi składnikami, smakami i aromatami, których każda nuta tworzy kulinarną poezję. Po co mistrzom kuchni rywalizacja i chęć bycia ocenianym przez juro- rów? Po co nerwy w czasie konkursów nominowanych, umożliwiających występ w finale, a potem sam finał po- przedzony godzinami przygotowań? Marek Rybacki, który w 2012 r. wygrał finał KPP w duecie ze Zbigniewem Łęgowskim, tłumaczy ten fenomen bardzo pro- sto: – Każdy kucharz ma taki etap w swoim życiu zawodowym, kiedy chce sprawdzić swoje umiejętności i poznać ocenę in- nych osób z branży – mówi. Jednak nie tak łatwo przystąpić do sprawdzianu, o którym mówi Marek Rybacki. Zanim dla Niego i Zbigniewa Łęgowskiego nad- szedł czas na zbieranie laurów, czekał ich udział w konkursach nominowanych, miejsca na po- dium, które dawały co prawda satysfakcję, ale pozostawiały też nie- dosyt. Na najwyższym stopniu podium Mistrzostw w Podawaniu Baraniny, które Przez ponad dwie dekady, kiedy organizowany był Kulinarny Puchar Polski, poziom mocno poszybował w górę. Dotychczasowych zwycięzców to cieszy, podobnie jak fakt, że gastronomia w Polsce nieustannie się rozwija, a najlepsi mistrzowie kuchni bez pardonu rywalizują z kucharzami z całego świata dało Im nominację do finału, stanęli dopiero za drugim ra- zem. Wracając z tego konkursu już snuli plany, jak najlepiej mogą wykorzystać tę szansę. WIECZÓR NIE DO OPISANIA Potem były niemal dwa miesiące przygotowań i… – Sam finał przeleciał mi błyskawicznie, ale ogłoszenie wyników będę pamiętał do końca życia – wspomina Zbigniew Łę- gowski. – Zawsze w uszach będę miał głos kolegi, który siedział za nami. Po ogłoszeniu drugiego miejsca usły- szałem „oni to wygrali”, a po chwili usłyszałem nasze na- zwiska. Piękne uczucie, nie do opisania! Wielka radość i szaleństwo. Po samym konkursie wróciliśmy naładowani pozytywną energią, która niosła do przodu. Ja ciągle sta- rałem się podnosić sobie poprzeczkę i podejmować prace, które jak najwięcej wymagały, a zarazem dawały dużo satysfakcji – dodaje. O podobnych emocjach mówi Rafał Grzegorzek, który finał KPP wy- grał w 2015 r. w drużynie z Tomaszem Ge- łeszem. Do dziś pamięta przygotowania, które wiązały się z wieloma próbami dań (w finale panowie serwowali ro- stbef wołowy z knedlem chlebowym, puree jabłkowym i sosem borówko- wym). Uczucia towarzyszące zwycię- stwu? – To jest chyba nie do opisania! Do tej pory pamiętam ogłoszenie wy- ników i moment, kiedy wchodzimy na najwyższy stopień podium – podsumo- wuje te chwile sprzed siedmiu lat. W finale Kulinarnego Pucharu Polski chciał wystarto-

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz