SUKCES PO POZNAŃSKU 10/2023

| PAŹDZIERNIK 2023 69 nej przez studio „Bękarty”, którego mój mąż, pan Krzysiu, jest połową. Tworzę ręcznie drukowane tekstylia domowe, grafiki, tapety, prowadzę warsztaty z drukowania, zajmuję się projektowaniem graficznym oraz zdarza mi się malować murale. Wspólnie z panem Krzysiem tworzymy projekt: happyhand. shop. Jest to przestrzeń i sklep zrzeszający poznańskich rzemieślników. Dostaniecie tam nasze t-shirty, tekstylia ręcznie drukowane oraz guziki. Na czym polega sitodruk? Sitodruk to technika druku wywodząca się z Dalekiego Wschodu. Za jego twórcę uznaje się Japończyka – Yuzensai Miyasaki, który w XVII w. wykorzystał tę metodę do ozdabiania kimon. Sitodruk działa na zasadzie szablonu wyciętego z kartki, dzięki któremu możemy wielokrotnie powielać przygotowany przez nas wzór. Matrycą jest rama z naciągniętym materiałem (siatką), na który naświetla się wzór. Typowy proces przygotowania siatki do naświetlania i do druku jest czasochłonny, dlatego większość drukarni nie podejmuje się np. wydrukowania wzoru na jednym t-shircie. A Ty wręcz przeciwnie? Dosyć często realizuję takie nietypowe zamówienia. Z fajniejszych i wymagających zleceń zdarzyło mi się drukować dyplomy studentów School of form. Drukowałam wtedy wzory np. na frotowych ręcznikach, z których następnie były szyte ubrania. Swoje wzory poza marką „warsztat pracy”, „Starowska” drukowałam na strojach teatralnych, bieliźnie marki Avolingerie, dodatkach do wnętrz, np. abażurach lamp, oraz tapetach. Ale nie ograniczasz się tylko do druku. Zdarza mi się malować murale. Pierwszy mural zaprojektowałam dla miasteczka rodzinnego mojej mamy, dwa kolejne mieszczą się na budynkach escape roomu „Find a Way” oraz „Przy Tobie” i „Przestrzeni bliskości”, a także w budynku biurowym przy ul. Bułgarskiej. Te nowe wyzwania dostarczyły mi sporo adrenaliny i sprawiły dużo frajdy. Dlaczego zajęłaś się tą formą sztuki? Od najmłodszych lat dużo rysowałam, więc było oczywiste, że będę się w tym kierunku rozwijać. Skończyłam Liceum Plastyczne w Poznaniu. Serigrafię natomiast wybrałam trochę przypadkowo. Zawsze interesowało mnie tworzenie graficznych form, jednak za namową rodziców zdawałam na architekturę wnętrz. Mam siostrę architektkę, która kończyła studia na Politechnice poznańskiej, stąd pewnie pomysł połączenia sił sióstr. Po roku niezbyt satysfakcjonujących studiów architektonicznych zdawałam na grafikę warsztatową. Serigrafia była wtedy na uczelni najnowocześniejszą formą druku. Dawała więcej możliwości i była fizycznie mocno wymagająca, co nie ukrywam, bardzo mi odpowiada. Na serigrafii czyszczę siatki za pomocą myjki ciśnieniowej, do tego proces druku, dociskanie rakla też potrafi być mocno wysiłkowe. Często porównuję sitodrukowanie do siłowni. W pewnym sensie w pracy mam zapewniony trening. Skąd czerpiesz inspiracje? Inspiracje są wszędzie. Najważniejsze jest to, że każdy z twórców przetwarza to, czym się zainspiruje, przez swoją maszynkę wrażliwości i to ostatecznie nadaje formę i tę ewentualną niesamowitość. Ja najwięcej inspiracji czerpię z natury. Uwielbiam nietypowe kolorystycznie połączenia, czasem może dziwne, czasem bardzo delikatne, błotne, pastelowe, a czasem z „żarówiastym” akcentem. Lubię wszystko to, co jest pomiędzy, to, co czasem jest banalne, ale może być niezauważalne, i to, co jest „między słowami”. Połączenia kolorów zdecydowanie potrafią mnie zachwycić i dobrze nastroić na resztę dnia. Szukam kolorów, wzorów i kształtów wśród ludzi, zwierząt, roślin, kamieni. Zachwycają mnie ślady na ciałach ludzi. Czasem są to piegi, kolor oczu czy włosów. Uwielbiam mieszkające na moim osiedlu szpaki. Ich upierzenie, zwłaszcza w okresie lęgowym, jest niezwykłą mieszanką kolorystyczną. Umierające kwiaty w wazonie zmieniające kolor czy formę potrafią być równie fascynujące. Zwykłe krople deszczu czy plamki po sosie potrafią zostawić wzór, który np. zduplikowany może pięknie wyglądać na obrusie. Sitodruk jako forma arteterapii? Jak najbardziej. Sitodruk jest pracą rzemieślniczą, wykorzystującą rękę i umysł. Cały proces jest tu dużą wartością, a do tego na koniec masz efekt wow w postaci wydrukowanej np. grafiki. Dodatkowo musisz się skoncentrować, żeby np. spasować papier, wymieszać odpowiedni kolor. To wymaga uspokojenia myśli, polaryzacji uwagi. Za to obserwowanie efektów nakładanych kolejnych warstw koloru jest tak ekscytujące, że gdyby było to możliwe, mogłabym obserwować endorfiny skaczące do sufitu. Zwłaszcza, gdy widzisz to również u innych osób. Dlatego w ostatnim czasie wprowadziłam ofertę warsztatów i zapraszam innych do tworzenia w mojej pracowni albo wychodzę z sitodrukiem na zewnątrz. Chcę zarażać ludzi tą fantastyczną techniką druku. z

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz