SUKCES PO POZNAŃSKU - 11/2020

ZAPOWIEDZI | 11 sukces po poznańsku | LISTOPAD 2020 Bardzo często odwiedzałemGo wWarszawie. W pew- nymmomencie stał mi się bardzo bliski. Spędziłem z Nim ostatnią podróż życia. Byłem z Nimw Nowym Sączu, kiedy był już bardzo chory i trzeba było Go namawiać, żeby się ruszył. A kiedy to zrobił, był przeszczęśliwy, podziwiał przyrodę, słuchaliśmy Jego ulubionej muzyki. Niesamowity czas. Ksiądz był chodzącym świadectwemwiary, nigdy nie narzekał, nawet kiedy było mu bardzo ciężko. I to było dla mnie niesamowite. Czasami zadawałemmu jakieś pytania, oczekując długiej i skomplikowanej odpowiedzi, a odpowie- dzią było milczenie. Piotr odchodził tuż przed lockdownem. Jadąc na pogrzeb, dostałem telefon od Jego przyjaciela, księ- dza Bogusia, który zapytał: Krzysztof, gdzie Ty jesteś, bo jest taka sytuacja, że jutro na pogrzebie będzie mogło być tylko pięć osób. Siedziałemwtedy w samochodzie, byłem na au- tostradzie na wysokości Konina i jechałem na ten pogrzeb. Pomyślałem sobie wtedy, że gdyby nie to, na Jego pogrzebie byłyby tłumy. A tak odszedł w kameralnym gronie, a infor- macje o Nim pojawiły się wmediach. Dzięki temu ludzie mogli Go jeszcze lepiej poznać. Zresztą myślę, że On wciąż ewnagelizuje z góry. Czuję, że jest z nami cały czas. Oglądałam zwiastun płyty i książki na stronie wy- dawnictwa RTCK i jest tam taka scena, w której pchasz księdza na wózku inwalidzkim pod górę. Wzruszające… To była ostatnia nasza rozmowa w Nowym Sączu. Ksiądz chciał wjechać na górkę. Był tam taki podjazd i musiałem się mocno rozpędzić, żeby tamwjechać. A On wtedy mówił: Krzysztof, rura! Płyta sprzedała się w cztery dni. Myślę, że to Jego zasługa, że On tym steruje. Na szczęście jest już dodruk, więc możecie Państwo kupować. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale ksiądz był ze mną już w studiu na etapie tworzenia i to jest niezwykłe. Czułeś jego obecność? Tak i to jest niesamowite. Kiedy już napisałemwszystko i zabrałem się za miksowanie, czyli etap, który zazwyczaj nie budzi wielkich emocji, nagle z oczu popłynęły mi łzy. Powiem Ci, że nawet miałem kilka takich momentów, kiedy pytałemGo czy to, co robię, Mu się podoba. I wtedy ginął mi jakiś track, coś mi nie szło. Wiedziałem, że odpowiada. A tu, jest z nami teraz? Jest, zresztą mówiłemMu, że się spotkamy i że będę o Nim rozmawiał. PowiedziałemMu: spraw, żebym nie gadał głupot (śmiech). Czy jest na tej płycie jakiś utwór szczególny dla Ciebie? Każdy jest szczególny, bo z każdym wiążą się emocje. „Litania” na pewno jest ważna, bo była początkiem na- szej znajomości. Dla mnie takim sprawdzianem tego, co zrobiłem, jest moment włączenia płyty w samochodzie. Albo wchodzi, albo nie. Włączyłem ją ostatnio, kiedy wracałem z Warszawy i zacząłem odkrywać nowe rzeczy. I to jest fajne. A wiesz, co mi teraz w głowie gra? Właśnie fragment „Litanii”, który brzmi: „Czy w Twoim domu są same mieszkania”… Mhm. Niesamowite, prawda? Piękny tekst. Piękny i mówi o wybaczaniu, miłosierdziu, dawaniu szans. Stań się tym, co dajesz. Świat się zmienił. Ludzie są coraz bardziej zagubieni. Potrzebujemy Boga, wiary i drogowska- zów. I kiedy trzeba będzie, to się zjednoczymy. Wierzę w to. Wierzę w nas. Zostanie mi muzyka... To słowa księdza Piotra. On chciał, żeby została Mu muzyka i Jego marze- niem była ta płyta. Dokładnie tak. Czyli spełniłeś marzenie księdza. Jakie to uczucie? Z jednej strony fajnie, z drugiej ogromna odpowiedzialność, bo niektórych rzeczy nie mogliśmy konsultować. Zrobiłem tę płytę sam i jest to doświadczenie, które mnie umocniło. Byłeś na grobie księdza od czasu pogrzebu? Jeszcze nie byłem, to nie jest dla mnie łatwe. Pójdę, kiedy będę gotowy. Zaniosę mu płytę i kwiaty. z Płytę Krzysztofa Antkowiaka można kupić na: www.rtck.pl/sklep/muzyka/z-braku-rodzi-sie-lepsze-zostanie-mi-muzyka/

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz