SUKCES PO POZNAŃSKU 11/2023

66 | Z SUKCESEM | LISTOPAD 2023 Inspiracją do czego? Wychowywałam się na wsi i moja rodzina nie była zbyt zamożna, a gdy przeprowadziłam się do Odessy, nie miałam wielu przyjaciół. Byłam bardzo zamknięta w sobie i wycofana. Najbrzydsza, najgłupsza i gorsza od innych. Większość tego poczucia wychodziła ze mnie, bo sama generowałam te złe myśli. Po pewnym czasie zaczęłam jednak patrzeć na siebie przez pryzmat kosmosu, że te moje problemy są bez znaczenia, że one trwają tylko chwilę i trzeba zmienić perspektywę. Dziś mam takie poczucie, że życie jest krótkie, szybko minie i nie ma co inwestować energii w negatywne myśli. To daje pewność siebie i buduje poczucie własnej wartości. Na początku moje występy były okupione sporą dawką stresu. Nie mogłam z przejęcia spać przed i po realizacji. Mentalnie byłam na to gotowa, bo szybko sobie to, co mam zamiar zrobić, zracjonalizowałam, ale w warstwie fizycznej było już znacznie gorzej. Dlatego ja, wychodząc z tych swoich traum, chcę pokazać, że jak się chce, to można realizować swoje marzenia i się spełniać. Przyjechałaś do Polski i co? Początki w Poznaniu po przyjeździe nie były łatwe. Nie znałam języka, nie miałam pracy, a moje wykształcenie i doświadczenie zawodowe zdobyte w Ukrainie odbiegało pod względem formalnym od wymagań polskiego rynku pracy. Tak naprawdę, dzięki mojemu chłopakowi, teraz już byłemu, jestem tu, gdzie jestem, ponieważ mocno we mnie zainwestował. Próbowałam pracować jako kelnerka, w swoim zawodzie, jako kosmetolog, aż w końcu zaczęłam projektować i wykonywać biżuterię z piórek i koralików. Na początku sprzedawałam ją wśród znajomych, za pośrednictwem mediów społecznościowych i podczas eventów, w różnych miejscach w kraju. Kolejno otworzyłam sklep internetowy i dzięki temu zbudowałam solidną pozycję swojej marki, na tyle, że nie musiałam się martwić, czy będę miała z czego się utrzymać. Równolegle pojawiła się Tusya_Lifestyle. Swoje kostiumy „lepisz” z tego, co masz w szafie, ale także szyjesz. Tak, nauczyłam się szyć i coraz częściej sama szyję kostiumy. Najbardziej spektakularny, czasochłonny i kosztowny był kostium inspirowany piosenkarzem Samem Smithem. Szyliśmy go kilka dni i wydałam na niego kilkaset złotych, ale było warto. Materiał kręciliśmy w Berlinie, gdzie spotkaliśmy się z zupełnie innymi reakcjami. Tam ludzie podchodzili i mówili, że to jest super kostium, że jest taki modowy i zachęcali, abyśmy pojechali do Włoch, gdzie taka stylizacja spotka się z dużą aprobatą. Zarabiasz na swoich internetowych wcieleniach? Bardzo chciałam zarabiać w ten sposób i byłam zafascynowana ludźmi, którzy z tego żyją, ale w tamtym momencie zrobiłam to dla siebie i z potrzeby chwili. Chciałam być popularna, ale nie wierzyłam, że mi się uda i w tak szybkim czasie zyskam rzeszę fanów. Zaczynałam bez żadnych oczekiwań, ale za to z marzeniami. Skupiłam się na tym, co chcę, i może to sprawiło, że moje marzenie się spełniło. Dziś mam jednak kilka komercyjnych zleceń na realizację materiałów z lokowaniem produktów, ale w dalszym ciągu mam sporą autonomię w realizacji scenariusza. Zaczęłam też myśleć bardziej biznesowo, skoro tylu osobom się to podoba i tyle czasu mi to zajmuje, to dlaczego nie sprawić, by stało się to moim źródłem dochodu. Która z postaci, które kreujesz, jest Ci najbliższa? Moja ulubiona to Dancing Queen – tańcząca bizneswoman. Jednak ja się bardzo szybko nudzę i stąd tak wiele moich wcieleń. Mam mnóstwo pomysłów i chciałabym je wszystkie zrealizować. Byłam kiedyś u astrologa, który powiedział mi, że w życiu potrzebuję zmian i powinnam z tej zmiany zrobić swoją stałą. Dlatego będzie mnie jeszcze więcej w nowych i starych wcieleniach. z

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz