SUKCES PO POZNAŃSKU 12/2020

Z SUKCESEM | 61 sukces PO POZNAŃSKU | GRUDZIEŃ 2020 można też na przykład połączyć siły z innym kolekcjonerem lub kolekcjonerką i dzięki temu zrealizować swoje pomysły na wystawę. Znakomitym tego przykładem jest, koncentru- jąca się na modzie XIX wieku, Anna Moryto – właścicielka muzeum, w którym się znajdujemy. Anna Moryto: Kolekcja z definicji to zbiór przedmiotów, które mają jakieś konkretne powiązania. Stale powięk- szamy nasze zbiory i chcemy się nimi dzielić, dlatego organizujemy wystawy. Wielu kolekcjonerów tego nie robi, dlatego zasta- nawiam się, czym dyktowana jest Państwa potrzeba pokazywania swoich zbiorów? PS: Jest sporo osób, które przyjdą na wystawę i powiedzą: „O, ładna rzecz”. I to może okazać się początkiem, że tak powiem, nauki. Idąc do muzeummożemy bowiem nie tylko poznawać fakty, ale także dajemy sobie możliwość nauki uważnego patrzenia. Wpatrywanie się w szczegóły może generować kolejne pytania. I tak się uczymy. Kto i dlaczego przychodzi obejrzeć takie wystawy? AM: To zależy od tematu. Na pewno inne osoby przychodzą na wystawę współczesną, a inne na te XIX-wieczne. Tam jest odmienne grono odbiorców, nastawionych bardziej na historię ubioru, ale też na rzemiosło. Obecnie brakuje miejsc, gdzie można zobaczyć takie ubrania. Ciężko chyba pokazać rzemiosło w przypadku mody? PS: W zasadzie jaka suknia jest, każdy widzi, ale to, jak ta suknia jest uszyta, jak skrojona, z czego, to już wymaga dodatkowego, często rozbudowanego, komentarza. Stąd też szybciej i łatwiej będą ludzie o modzie myśleli w kategorii sztuki, bo ona odwołuje się właśnie do wizualności. A rzemiosło niestety schodzi na drugi plan. Ale też nie ma się co dziwić, bo mówimy tu o regułach, fak- tach, poszczególnych etapach pracy, a to jest zwyczajnie nudne (śmiech). Więk- szość ludzi chce przyjść na wystawę, miło spędzić czas, zobaczyć coś ładnego. AM: Słuchanie opowieści o tym, że na 30 metrach falbanki wystukuje się młotecz- kiem jakiś wzorek, nie jest aż tak ciekawe, jak zobaczenie sukni, na której ta ręcznie dziurkowana falbanka jest naszyta. Samo opowiadanie o rzemiośle jest nudne, a samo pokazanie efektu jest tylko ładne. Dopiero w połączeniu nabiera to pełnego sensu. PS: Dlatego podczas wystaw są pokazy ubiorów od podszewki. Można je Jest Pan autorem wystawy „Alfabet mody”. O czym ona opowiada? Piotr Szaradowski: Założeniem tej wystawy jest pokazanie różnorodności zjawisk związanych z modą. Za pomocą ułożonych alfabetycznie haseł opowiadam historię mody kobiecej XX wieku, ale nie chronologicznie, tylko właśnie problemowo. Zamiast jednej, dużej opowieści, mamy 24 mini historie. Niektóre z nich koncentrują się na społecz- nych aspektach mody, inne skupiają uwagę na samej formie modnego niegdyś ubioru. Struktura wystawy przypomina więc trochę „żywy słownik”. Czyli unikając tradycyjnego opowiadania stylami czy dekadami, możemy spojrzeć na modę w rożnych kontekstach. PS: Tak. I to nie znaczy, że te prezentowane na wystawie zagadnienia wyczerpują temat różnorodności. Moda jest naprawdę złożonym pojęciem, wychodzącym daleko poza sam problem tego kto, gdzie i kiedy coś zaprojektował. Jak odczytywać poszczególne hasła? PS: Przytoczę tutaj kilka z nich, by lepiej pokazać ideę wy- stawy. Są hasła wyraźnie odnoszące się do historii mody, jak „new look” (N), emancypacja i jej wpływ na modę (E), czy pojawienie się japońskich projektantów w Paryżu (J). Po przeciwnej stronie, że tak to ujmę, znajdują się hasła omawiające formę. Dobrym tego przykładem jest kryjąca się pod literą D – draperia czy geometryczne wzory na nadrukach (G). Najbardziej cieszę się chyba jednak z za- gadnień, które zmuszają nieco do zastanowienia się nad tym, jak wyglądają nasze ubrania i dlaczego tak jest. I tutaj wspomnę tylko technologię (T) oraz zabawę z formą prowadzoną przez dom mody Margiela (hasło R jak rewers). W jaki sposób Pan dobiera te ubra - nia do swoich zbiorów? PS: Jestem z wykształcenia kulturoznaw- cą i historykiem sztuki, więc doskonale rozumiem, jakie znaczenie niesie za sobą słowo kolekcja. W swojej kolekcji koncentruję się na modzie paryskiej mi- nionego wieku. I to widać na wystawie. Mamy ponad 20 ubiorów plus dodatki i akcesoria. Zdecydowana większość z nich reprezentuje te marki, które są do- brze kojarzone: Dior, Schiaparelli, Patou, Saint Laurent itd. Ale wracając do kolek- cjonowania, to trzeba pamiętać, że to jest proces. Czasem do kolekcji wpłynie coś przypadkiem i okazuje się, że prowokuje to powstanie nowego „działu”. Poza tym, TO, ŻE WIDZIELIŚMY DANY UBIÓR RAZ, NIE ZNACZY, ŻE WIEMY JUŻ O NIMWSZYSTKO. POZNAWANIE I ROZUMIENIE UBIORU CZY MODY TO JEST CIĄGŁY PROCES, DLATEGO DO MUZEUM TRZEBA WRACAĆ

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz