Horse&Business Magazine 1/2020

LADY DJANGO Trudno znaleźć wGooglach informacje o Ilonie Janas. Właściwie królują wyłącznie archiwalne doniesienia o Twoich sukcesach. Kim jest Ilona Janas i skąd się wzięła w świecie dresażu? Ilona Janas: Przede wszystkim jestemmatką dwójki wspaniałych dzieciaków: Joli i Wiktora. To dzięki nim czuję się spełniona, mam do kogo wracać i dla kogo żyć! To właśnie dzięki nimmiałam siłę przetrwać wiele nieprzyjemnych sytuacji częstych w naszym specyficznym środowisku dresażowym. Zawodowo jestem trenerem niezwykle utalentowanych zawodniczek, zarówno nieletnich, jak i pełnoletnich! Praca z nimi daje mi prawdziwą satysfakcję i wielkiego kopa – czyli motywację :) Ilona Janas to także zawodniczka… całkiem niezła ;) myślę. Zaczynałam od dyscypliny skoków, ale z powodu braku orientacji na parkurze (ha, ha), postanowiłam przekwalifikować się na ujeżdżenie. Jak wiemy, w ujeżdżeniu te same programy jeździmy przez lata – łatwiej zapamiętać i nie zgubić na czworoboku. Od czego i kiedy zaczęła się Twoja kariera sportowa – co było takim punktem przełomowym? I.J.: Przygoda ze sportem (czy to kariera, to nie wiem) rozpoczęła się od współpracy z Panią Trener WandąWąsowską w Klubie JeździeckimDamazy. To właśnie ona zaszczepiła we mnie bakcyla dresażu i pokazała, że nie jest to nudna dyscyplina. Za pierwszy przełom jeździecki wmojej karierze jest odpowiedzialna moja nieoceniona trenerka Galina Zotova (wielokrotna mistrzyni Białorusi), a za drugi przełom (tak właśnie!!) Andreas Helgstrand, który uświadomił mi, ile jeszcze pracy przede mną! Gdzie widzisz siebie za kilka lat – jakie cele sportowe zawodowe na najbliższe tygodnie/miesiące? Specyficzna jak kino Quentina Tarantino. Można by rzec, że nie dla każdego. Bez skrępowania mówi o sobie, że na parkurach to za specjalnie jej nie szło, a nauka powtarzanego przez lata programu ujeż - dżeniowego jest dużo łatwiejsza. Tylko czy faktycz - nie w konkurencji, w której aż tyle jest elementu oceny uznaniowej wypracowana powtarzalność to jedyny miernik sukcesu? Jeździ, trenuje, naucza i chyba całkiemnieźle się przy tymbawi. Ilona Janas. I.J.: Gdzie będę?!… Życie pokaże. Myślę, że w karierze sportowca ważne jest, żeby ze sceny zejść w odpowiednimmomencie, bez przekroczenia tej cienkiej granicy, za która pojawia się tylko niesmak i śmieszność! A plany? Hmm…. Liczę, że uda mi się na tyle zgrać z moim nowym koniem Zi-Zi Top, żeby wystartować w konkursach na poziomie GP. Mam także w treningu utalentowane młode konie, z którymi wiąże duże nadzieje i liczę na udział wMistrzostwach Świata Młodych Koni. Byłoby wspaniale! Nie przypadkiemmówi się o Tobie Lady Django – z umiłowania do pewnego konia, którego dziś już nie trenujesz. I.J.: Lord Django to koń, na którym odniosłam największe sukcesy jeździeckie! Wszystkie nasze osiągnięcia, nie byłyby możliwe bez wspaniałej ekipy (żywieniowcy, weterynarze, kowal, saddlefiterzy i sponsorzy), która we mnie nieustannie wierzyła i wspierała nawet w bardzo trudnych momentach! Baryła (Lord Django) dosłownie odmienił moje życie, zarówno zawodowe jak i finansowe! Nauczył mnie cierpliwości, mądrości, a przede wszystkim pokory! Sprzedaż baryły była najtrudniejszą decyzją wmoim życiu. Musiałamwybrać między marzeniami sportowymi, a rodziną i przyszłością moich dzieci. Wybrałam dzieci! I NIE ŻAŁUJĘ! Lord Django trafił do wspaniałej szwedzkiej zawodniczki Tinne Wilhelmson Silfven, która jest bardzo doświadczonym sportowcem. Z przyjemnością śledzę ich starty i mocno trzymam kciuki, żeby Tinne spełniła marzenia moje i Lorda Django o starcie na Igrzyskach Olimpijskich. Co przynosi więcej satysfakcji – trening własny, sukcesy i porażki czy trening młodych zawodników/ /młodych koni? Rozmawiała: Agnieszka Markiewicz, zdjęcia: archiwum MTP, archiwum zawodnika 60 HORSE & BUSINESS

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz