Horse&Business Magazine 1/2021

H&B INVESTYCJE M.C-L.: A ja urodziłam się w Poznaniu. O osiedleniu się w Pogorzelicy zadecydowali moi rodzice. Początkowo nie byłam zachwycona tą zmianą, bo w tamtych czasach Pogorzelica nie rozpieszczała nadmiarem atrakcji. Dość szybko jednak trafiłam do Nowielic, gdzie konie i nauka jazdy pochłonęły mnie, jak się okazało, na zawsze. Jak się poznaliśmy? Tak naprawdę przez siedem lat mijaliśmy się z Markiem. Jak ja jeździłam, to Marka nie było. Jak Marek przyjeżdżał, to ja byłam na wakacjach. I tak to trwało, aż do 1998 roku. M.L.: W czasie, kiedy Gosia zaczynała treningi mieszkałem i startowałem w Szwecji. Kiedy po ośmiu latach wróciłem do Nowielic, w końcu się poznaliśmy i tak to się właśnie zaczęło. Jak od 2002 roku rozwijała się Wasza stajnia? Czy od początku zamysłem było, aby sport przenikał się z rekreacją? M.C-L.: Początki naszej stajni są związane z rekreacją. Stała się ona ważnym miejscem dla wielu adeptów sztuki jeździeckiej. Dodatkowym jej atutem jest położenie – Pogorzelica jest urokliwą miejscowością wypoczynkową. Od bałtyckiej plaży oddziela nas jedynie ściana lasu. Możliwość jazdy w takim miejscu jest niezmiernie kusząca, dlatego nie narzekamy na brak chętnych. Ta część działalności jest dla nas ważna. Pomaga utrzymać stajnię oraz wspomaga rozwój naszych pasji. Jednocześnie jesteśmy sportowcami, więc oczywistym jest, że naszym marzeniem było wybudowanie profesjonalnej stajni sportowej. To marzenie wciąż spełniamy. M.L.: Gosia, Filip i ja jesteśmy czynnymi sportowcami. Do naszego grona powoli dołącza Oleńka – najmłodsza córka, która ma już za sobą pierwsze starty w zawodach. Poza tym mamy w stajni uznane ogiery takie jak: ICI, Itoulon B, Kirymanjaro Fortuna. Stawiam na profesjonalną stajnię na najwyższym sportowym poziomie. Chciałbym zapewnić trenowanym koniom optymalne warunki, aby osiągały jak najlepsze wyniki. Aktualnie rekreacja jest w odwrocie na korzyść sportu, ale nie zamierzamy z niej rezygnować. Czy zanim założyliście swój własny biznes pracowaliście jako jeźdźcy w innych stajniach? Jak wyglądała Wasza droga do niezależności – własnej stajni? M.C-L.: Nigdy nie pracowałam jako jeździec w obcej stajni. Rozpoczęłam pracę u siebie, prowadząc rekreację wnaszej małej stajence. Do startówna zawodachmiałam klacz Sonatę, która dostarczyła mi mnóstwo sportowych przeżyć i wzruszeń. M.L.: Od 18. roku życia pracowałem i prowadziłem swoją stajnię w Szwecji. Po powrocie do Polski jeździłem w Stadninie Koni w Nowielicach oraz u Sławka Polikowskiego. W miarę rozwoju naszej stajni niemożliwym stało się pogodzenie tych różnych aktywności. Postanowiłem zająć się rozwojem i wsparciem rodzinnego biznesu. Początki nie były łatwe, 19

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz