HORSE&BUSINESS 1/2024

Kiedy rozpoczęła się Twoja przygoda z jeździectwem? Zacząłem jeździć, jak miałem 12 lat. W pewnym momencie moi rodzice wpadli na pomysł, żeby wysłać mnie i siostrę na dodatkowe zajęcia. Miałem problemy z kręgosłupem – skoliozę – i rodzice usłyszeli, że jeździectwo może mi pomóc. Do wyboru miałem jeździectwo lub pływanie. Zdecydowałem się na konie chyba tylko dlatego, że blisko mojego domu znajduje się Ośrodek Jeździecki Stragona. Zdecydowanie nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. Traktowałem to jak zwykłe zajęcia, jeździliśmy z moją siostrą na lekcje w szkółce, byliśmy najmłodsi w grupie. Po pół roku zmienił się instruktor, który był tak fajny, że zaczęło mi się to podobać. Wacław Dopierała nauczył mnie podstaw, które są bardzo ważne w dalszym rozwoju jeździeckim. Dodatkowo tworzyliśmy niesamowitą ekipę, która spotykała się również poza stajnią. Dołączyła do nas również nasza Mama. Po roku w szkółce, na Hubertusie, podszedł do mnie Marcin Konarski (dyrektor zawodów Strzegom Horse Trials oraz wiceprezes LKS Stragona Strzegom) i zaproponował, żebym dołączył do sekcji sportowej. Jak tylko zacząłem treningi sportowe i usłyszałem pierwsze komplementy, to faktycznie przekonałem się do jeździectwa. Koniem, którego wydzierżawiłem, był folblut i zdecydowanie nie był to łatwy koń. On kiedyś startował w WKKW, potem był w rekreacji i przez to, że jeździły na nim rozmaite osoby na różnym poziomie, stał się sprytny. Udawał, że jedzie na przeszkodę, wszystko było dobrze, już się wydawało, że skoczy, a on w ostatnim momencie robił zwrot o 180 stopni i pędził w drugą stronę. Było to bardzo widowiskowe, to trzeba mu przyznać. Fot. Dava Palej Fot. Marta Flatow 1/2024 29 H&B WYWIAD

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz