HORSE&BUSINESS 1/2024

Obecnie standardy są podobne. Cały czas uczymy się od najlepszych, ale również mamy swoje doświadczenia z innych dyscyplin jeździeckich, stąd uważam, że idziemy łeb w łeb z krajami, których historia z Working Equitation jest trochę dłuższa niż nasza. Co wpływa na wciąż rosnące zainteresowanie tą dyscypliną w Polsce? Tak jak wspominałam wcześniej – różnorodność treningu. Brak ścisłych wytycznych co do rasy koni, na których można startować. Koń ma być naszym partnerem, a jego pochodzenie nie ma dużego znaczenia. Według mnie bardzo ważny jest fakt, że można startować/jeździć niezależnie od stylu, jaki się preferuje (klasyczny, portugalski, westernowy). I oczywiście klimat zawodów, klimat otwartych, wesołych ludzi, którzy sobie pomagają, wspierają się, spędzają miło czas, dbają o swoje zwierzęta i mają z tego dużo satysfakcji. W ubiegłym roku we Wrocławiu po raz pierwszy zawody rozgrywane były w formule Mistrzostw Polski. Byłaś jedną z uczestniczek. Zawody na wrocławskich Partynicach są największymi zawodami Working Equitation w Polsce. Mogę się mylić, ale z tego, co pamiętam, wystartowało ponad 70 zawodników. Każda klasa była dość mocno obsadzona. Dodatkowo mogliśmy gościć zawodników z zagranicy, co jest niemałym sukcesem. Zagraniczni zawodnicy darzą nas coraz większym zaufaniem. Wiedzą, że organizacja zawodów jest na najwyższym poziomie. Zawody zorganizowane zostały przez wrocławskich reprezentantów Stowarzyszenia Working Equitation Polska. Mogę powiedzieć, że rywalizacja w mojej klasie – Masters – była dość zacięta. Sześciu zawodników, z czego trzech z Czech, nie odpuszczało walki o najwyższe lokaty. Taka rywalizacja daje dużą mobilizację do działania. Nie pozwala osiąść na laurach. Cały czas staram się podnosić swoje umiejętności w prowadzeniu Kinga w poszczególnych testach – właśnie po to, żeby móc w takiej rywalizacji uczestniczyć. Mogę również się pochwalić wynikami moich podopiecznych. Jestem z nich w pełni dumna. Mistrzostwa Polski Working Equitation były kwintesencją naszej ciężkiej pracy. Uczucie fenomenalne. Swoją przygodę z jeździectwem rozpoczęłaś w wieku 8 lat. Jak rozwijała się Twoja pasja do jeździectwa? Moja pasja jeździecka rozwijała się w sposób, wydaje mi się, dość nietypowy. Rozpoczęłam swoją przygodę z końmi w szkole podstawowej od klasycznej szkółki. W liceum trafiłam do stajni nastawionej na jazdę głównie terenową. Tu jeszcze mamy typowy scenariusz jeździecki, ale… --Po zdaniu matury podjęłam dość nietypową, jak na moją zupełnie niekońską rodzinę, decyzję o studiach na obecnym Uniwersytecie Przyrodniczym w Lublinie na wydziale zootechnicznym i kierunku Hodowla Koni i Jeździectwo. Były to jedyne dzienne studia w Polsce o takim kierunku. W trakcie studiów zainteresowałam się jazdą konną w stylu western i pokochałam to od początku. W tamtych czasach prawie nikt nie słyszał o jeździe konnej w stylu western, a jeśli nawet, to kojarzył to tylko z filmami i rzucaniem lassem. To było dość ciekawe – trenować i propagować tak egzotyczny styl jeździecki. Jak mówiłam, wsiąknęłam od razu. Poczułam, że to jest moja droga, i rozpoczęłam naukę oraz treningi. Kończąc studia, rozpoczęłam swoją karierę trenera. Przez dwadzieścia lat doprowadziłam wiele koni oraz par jeździec – koń do najwyższych podiów Mistrzostw Polski, Mistrzostw Europy Centralnej, a moim największym osiągnięciem trenerskim było doprowadzenie jednej pary do zdobycia Wicemistrzostwa Europy w konkurencji Western Riding. Jest to jedna z technicznych konkurencji w stylu western. W międzyczasie na kilku koniach wygrywałam zawody rangi Mistrzostw Polski. Ale, jak to w życiu bywa, człowiek szuka nowych wyzwań, ciekawych nowości – i tak pojawiło się w moim życiu Working Equitation. I tutaj znów popłynęłam zachwytem. Połączenie finezji ujeżdżenia, praktycznego jeździectwa i odrobiny ranczerskiej pracy z bydłem dało mi kolejne pokłady energii do zgłębiania wiedzy o tej dyscyplinie, trenowania siebie, koni i ludzi. Dla mnie jest to kwintesencja pracy, współpracy z koniem, tworzenie duetu nastawionego na myślenie wspólnym torem, na precyzyjną współpracę wynikającą ze zrozumienia i zaufania. Tutaj również mogę się pochwalić niejednym sukcesem moich zawodników, zarówno w Polsce, jak i zagranicą. A ja osobiście bardzo się cieszę, że mogę przecierać ślady Dla mnie współpraca ze zwierzęciem, które waży ponad 500 kg, rozpoczyna się od zrozumienia jego psychiki i nauczenia się komunikacji w najprostszy możliwy sposób. Budowanie porozumienia jest procesem długotrwałym, a przez to bardzo ciekawym. 38 1/2024 H&B WYWIAD

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz