SUKCES PO POZNAŃSKU 3/2024

| MARZEC 2024 SPORT | 99 Zacznijmy mocnym akcentem, jak u Alfreda Hitchcocka… czyli od Pana bramki w meczu z Egiptem w ostatniej sekundzie, która dała awans do półfinału Mistrzostw Świata w hokeju na trawie 5-osobowym rozgrywanym w styczniu w Omanie. Jakie uczucie wtedy Pana ogarnęło? Jakub Hołosyniuk: Nie da się tego wytłumaczyć. Dzisiaj pamiętam nieopisaną euforię i absolutny brak kontroli nad swoim ciałem. Jestem osobą, która z bramek zbytnio się nie cieszy, bo to tylko mój wkład do dobrego wyniku drużyny. Ale po tym golu czułem szczęście. Chłopaki z ławki rezerwowych też fantastycznie zareagowali, no, w końcu wyszliśmy z grupy „śmierci” i byliśmy jedną z czterech najlepszych drużyn na świecie. Wiem, że w Polsce był olbrzymi wybuch radości wśród rodziny i znajomych. Czyli przechodzi się w inny stan świadomości. Gdyby był to gol dla reprezentacji Polski w piłce nożnej, byłby Pan pewnie na ustach całej Polski? Pewnie tak, ale gram w hokeja, bo to kocham. Pochłania mnie on na tyle, że jak kilka dni nie gram, to jestem bardzo pobudzony i czegoś mi brakuje. I to się liczy. A kibice... no cóż, mam przed sobą jeszcze wiele lat grania, więc wszystko może się zdarzyć. Aż miło patrzeć na wyniki tegoroczne w hokeju na trawie, trzy medale na imprezach rangi mistrzostw Europy i świata. Czy to jest światełko w tunelu dla polskich laskarek i laskarzy? To na pewno jest efekt naszej pracy. Latem na mistrzostwach Europy trzeciej dywizji w 11-osobowej odmianie hokeja powiedzieliśmy sobie, że musimy zawalczyć i pokazać, że stać nas na więcej. Musimy jako reprezentacja być konsekwentni. Pierwszy krok zrobiony, przed nami wszystko i, co najważniejsze, to wszystko zależy tylko od nas. 4. miejsce w Omanie to nadal nie jest medal. Zobaczymy, co czas przyniesie, czy powtórzymy sukces, a trudne zadanie już w czerwcu w „jedenastkach” w Gnieźnie podczas prestiżowego turnieju FIH Hockey Men’s Nations Cup, gdzie pojawią się topowe nacje. Niektórzy Wam trochę zazdroszczą, że hokeista na trawie może stać się multimedalistą. No bo nie ma tu takiego podziału jak w koszykówce na halowych i 3 x 3. Jesteście bardziej uniwersalni, bo każdy z Was może grać w 11-osobowej wersji, ale także halowej i tej 5-osobowej. Rzeczywiście. Jedyna różnica między tymi wersjami to to, że „jedenastka” jako jedyna jest sportem olimpijskim. Wszyscy zatem przykładają do tych drużyn największe znaczenie. W „halówce” już tylko część reprezentacji można oglądać, a w „piątkach” startowały w Omanie tylko trzy reprezentacje z Europy. Oprócz nas byli to Szwajcarzy i zdobywcy championatu – Holendrzy. Ale realnie można sięgnąć po medale w każdej z odmian. Nie ma tu trudności, by przestawić się na jedną z nich. Zresztą na co dzień po sezonie letnim na trawie gramy zimą w hali, a reprezentacja w Omanie była stworzona również z zawodników, którzy grają, nazwijmy to, w normalny hokej. Hokej 5-osobowy w swoich założeniach podobny jest do koszykówki 3 x 3. Małe boisko, mniej zawodników, bandy, brak koła strzałowego i nie ma krótkich rogów. To spowodowało, że jest to dyscyplina prostsza w odbiorze, szybsza i sypiąca bramkami, chociażby Wasz mecz z Pakistanem zakończony zwycięstwem 8:7. Tak, to jest bardzo dynamiczne granie. Musieliśmy się zmieniać co dwie minuty, bo podczas meczu nie ma czasu na odpoczynek. Jeżeli nie da się stu procent, to szybko traci się bramkę i w konsekwencji można przegrać mecz. Bandy powodują, że nie ma chwili na przestój, jedynie wtedy, kiedy Zakochałem się w tym sporcie, bo jest bardzo nieprzewidywalny. W hokeju wszystko może się zdarzyć, przegrywając 0:2, możemy wygrać 9:2

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz