SUKCES PO POZNAŃSKU 4/2020
sukces po poznańsku | KWIECIEŃ 2020 46 | z sukcesem rozwijać się. Kierownictwo, otwarte na nowości, cierpliwie znosiło nasze szalone pomysły i myślę, że z zadowoleniem obserwowało ich realizację, zwłaszcza, że nierzadko, to co stworzyłyśmy, okazywało się bardzo przydatne w dalszej pracy. Dla nas to była okazja do stworzenia czegoś nowego, od podstaw, tylko naszego. Może praca w Orange nie była pracą moich marzeń, ale mimo wszystko pracując w różnych działach, sporo się nauczyłam. A teraz? Rzuciłaś pracę w korporacji i realizujesz wreszcie swoje marzenia i artystyczne talenty? To nie tak, że zaczęłam dopiero teraz. Trochę to już trwa. Wiesz, jak człowiek przychodzi do domu wykończony pracą i atmosferą, która, nie czarujmy się, w ostatnich latach do najmilszych nie należała, musi znaleźć sobie jakąś od- skocznię, sposób żeby uwolnić się od negatywnych emocji. Można odreagować fizycznie – dlatego zaczęłam chodzić na jogę i taniec. Przekonałam się, że ruch w formie, która mi pasuje naprawdę pomaga, endorfiny wyzwalają się pod wpływem wysiłku fizycznego i zdecydo- wanie poprawiają nastrój. Dodatkowo joga pozwala się uspokoić, odciąć od gonitwy myśli, zrelaksować. Zawierasz przy tym nowe znajomości, zdarza się, że nawiązujesz przyjaźnie. Rozszerzasz horyzonty. A pisanie? Kiedy zaczęłaś? Przez kilka lat brałam udział w warsz- tatach pisarskich organizowanych przez Krysię Bezubik na profilu „Piszemy, bo chcemy – kawiarnia literacka”. Te warsztaty, podobnie jak sama Kawiarnia Lite- racka polegały przede wszystkim na rozmowach o pisaniu, robieniu krótkich ćwiczeń pisarskich, dzieleniu się sposo- bami na pisarskiego lenia, czy brak weny. Część uczestników już publikuje swoje teksty, więc nasze spotkania on-line były też cennym źródłem informacji o tym jak wygląda współ- praca z wydawnictwami, czy proces publikacji dzieła. Poezja? Oj, to są naprawdę zamierzchłe dzieje. Zaczęłam jeszcze w liceum. Gdzieś po drodze miałam też dość długą przygodę z pisaniem bloga. Dalszy ciąg znasz. Obie przez jakiś czas udzielałyśmy się razem na grupie dyskusyjnej w intranecie, prowadząc burzliwe dyskusje o literaturze, próbując naszych sił w poezji. Potem było zaproszenie na Majówkę Poetycką, którą zorganizowałaś z Twoją grupą poetów internetowych z pl.hum.poezja. To było ciekawe doświadczenie. Spotkanie ludzi, którzy zjechali do Ciebie z całej Polski, żeby spędzić razem „weekend poetycki”, dyskutując i spierając się o środki wyrazu i słowa zakazane (niewskazane) we współczesnej poezji. Sporo się wtedy nauczyłam, jednak moja kocia natura i zamiłowanie do chodzenia własnymi drogami sprawiły, że mimo wszystko nadal wolę pisać wiersze po swojemu. A pamiętasz jakie wrażenie zrobiłaś śpiewając na tym spotkaniu? Masz kilkuoktawową skalę głosu, zaśpiewałaś wtedy sopranem kilka pieśni. Mury drżały. Kilka tygodni temu byłam na koncercie, w którym brałaś udział. Zaskoczyłaś mnie. Mniej więcej 2,5 oktawy. Podobno (śmiech). No tak. Mając dużo wolnego czasu, zapisałam się na kurs emisji głosu. Ku mojemu zaskoczeniu, Twojemu, jak widać też, odkryłam, że potrafię wykorzystać w śpiewaniu również ciekawe „doły”. Do tej pory wolałam śpiewać bardzo wysoko. Profesjonalny trening wokalny, trwający kilka miesięcy, pokazał mi jednak, że mogę lepiej i w szerszym zakresie wykorzystać możliwości mojego głosu. Ta wiedza na pewno przyda mi się przy nagrywaniu kolejnych coverów rozmaitych utworów, które od jakiegoś czasu umieszczam na swoim kanale na youtube. Prawdę mówiąc ten kanał to trochę moja autoterapia – jestem per- fekcjonistką, więc podczas nagrywania trudno jest mi powstrzymać się przed ciągłym poprawianiem, ulepszaniem na- grania. Zawsze znajdę coś, co mogłabym zaśpiewać lepiej. Wstawiając piosenkę na YouTube, w pewnym momencie mówię sobie „jest dobrze, wystawiasz” i ten moment traktuję jako koniec nieustannej korekty, a z komentarzy wynika, że ludziom podoba się, to co robię, nawet jeśli ja nadal uważam, że nie jest idealnie. Rysować zaczęłaś też dawno, dawno temu, potem odłożyłaś to na jakiś czas – praca, dziecko, to zro - zumiałe. Gdy się poznałyśmy pokazywałaś mi swoje prace rysowane ołówkiem. Już wtedy robiły wraże - nie. Uczyłaś się rysunku? Nie. W szkole podstawowej chodziłam przez jakiś czas na kółko plastyczne, w zasadzie jestem samoukiem w każdej dziedzinie. Dużo czytam, obserwuję kanały z tutorialami i oczywiście dużo rysuję. W styczniu 2016 roku naro- dził się pomysł na postanowienie noworoczne związane z moim powrotem do rysowania. Postawiłam sobie cel – minimum jeden rysunek miesięcznie. Udało się? Śmiech. Jasne. Zdarza się, że w trakcie miesiąca powstaje tego znacznie więcej. Czasem rysuję kilka rysunków jed- nocześnie. Ostatnio eksperymentuję z cienkopisami, co Postawiłam sobie cel – minimum jeden rysunek miesięcznie
Made with FlippingBook
RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz