SUKCES PO POZNAŃSKU 11/2023

| LISTOPAD 2023 kolega trenował hokej na trawie w Warcie na boisku przy Królowej Jadwigi, tu, gdzie teraz stoi Multikino. Spodobało mi się i w tajemnicy przed rodzicami zacząłem trenować. Z domu z wózkiem i akordeonem wychodziłem na zajęcia, po czym z kumplem chowaliśmy sprzęt w piwnicy i wskakiwaliśmy w „18” i jechaliśmy na trening. No, ale po miesiącu zadzwonili z ogniska, że lekcje opłacone, a ja nie przychodzę. Mama się wkurzyła, nie dała wiary moim zeznaniom oraz kolegi. Pojechała na trening i tu dowiedziała się, że zostałem sportowcem. Po rozmowie z trenerem postanowiła zgodzić się na hokej. Kiedy Twoja przygoda rozpoczęła się ze sportem, bo jak dobrze liczę, to 55 lat temu? Przygodę z hokejem rozpocząłem w 1968 roku, najpierw jako zawodnik i zdobyłem kilka razy mistrzostwo Polski. Miałem także swój okres w reprezentacji Polski w kategorii do lat 16, 18 oraz 21. Także sporo się tych hymnów nasłuchałem. Byłem w kręgu zainteresowań szerokiej kadry na igrzyska w Moskwie, ale ostatecznie nie powołano mnie na żadne zgrupowanie. Pamiętasz swój pierwszy występ w reprezentacji? Kiedyś jak się słuchało hymnów, to było przeżycie. Orzełek na koszulce tu było coś. Kiedy dostałem pierwszą koszulkę reprezentacyjną, to spałem w niej w nocy w łóżku. Matka krzyczała na mnie, że przepocę, że będzie musiała wyprać, a ja byłem tak dumny, że nie chciałem jej ściągnąć. Pojechałem wówczas do Brandenburgii na mój pierwszy turniej Krajów Demokracji Ludowej. Jak zagrali hymn, to nogi miałem jak z waty. Czułem się, jakbym został mistrzem świata. Pierwszą bramkę strzeliłem Kubie, nie przeżyłem jej tak bardzo, bo wbiliśmy im kilka bramek. Mój gol o niczym nie decydował, był jednym z wielu. W klubie i reprezentacji grałem najpierw jako napastnik, a potem jako pomocnik. Byłem szybki i uwielbiałem wypracowywać kolegom sytuacje. Kiedy padał gol, strzelec zawsze biegł do mnie i mi dziękował, a ja cieszyłem się, że to dzięki mnie kibice mogli krzyknąć GOL. Trenerem jesteś od ponad 35 lat, to szmat czasu, ogrom pracy i wiele radości z sukcesów, jakie osiągali Twoi podopieczni. Karierę sportową skończyłem z powodu kontuzji, ale już jako zawodnik szkoliłem pierwsze Hokej na trawie, to bardzo popularna dyscyplina w Wielkopolsce, tu przecież powstał, o czym mało kto wie, i do dzisiaj ma siedzibę Polski Związek Hokeja na Trawie. Hieronim Stawujak: Początki tej dyscypliny w Polsce sięgają przełomu XIX i XX wieku. Pierwszy oficjalny mecz na ziemiach polskich rozegrano 1 lipca 1907 we Lwowie na boisku Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” pomiędzy piłkarzami Czarnych Lwów oraz Pogoni Lwów. 31 października 1926 roku w Poznaniu powstał Polski Związek Hokeja na Trawie. I to chyba w pewien sposób tłumaczy tę popularność tej dyscypliny sportu w naszym regionie. Szkoda, że liczba klubów, chociażby w samym Poznaniu, nie przekłada się na popularność tego sportu wśród kibiców. Czy nie mają na to wpływu niejasne przepisy? Hokej jest bardzo elastyczny, jeśli chodzi o przepisy. Zlikwidowano np. spalone, a VAR został wprowadzony kilka lat przed tym w piłce nożnej. Idąc na mecz, trzeba pamiętać, że gol jest zdobyty, jeśli piłka została zagrana przez zawodnika drużyny atakującej w półkolu strzałowym i nie opuściwszy wcześniej półkola strzałowego, przekroczyła całkowicie linię bramkową poniżej poprzeczki bramki. Nie należy się zatem dziwić, kiedy bramkarz nie interweniuje, chociaż mógłby złapać piłkę, bo strzał został oddany spoza koła. Laskarskie grono jest otwarte, ale trudno wygrać z pieniędzmi, promocją i zainteresowaniem mediów, które wolą napisać o piłce nożnej niż o hokeju na lodzie. Wszyscy emocjonujemy się eliminacjami do igrzysk olimpijskich, a czy ktoś może powiedzieć, czy polskie reprezentacje – męska i kobieca – pojadą do Paryża? Ten sport jest bardzo popularny w Wielkopolsce, więc chyba nietrudno było Ci trafić na pierwszy trening. Jak to się stało, że zostałeś hokeistą? To był przypadek… Mieszkałem przy ul. Głównej, gdzie łatwiej było wpaść w złe towarzystwo niż w innych miejscach Poznania. Rodzice, by mnie ochronić przed pokusami, zapisali mnie na ognisko muzyczne przy ul. Harcerskiej. Opłacili lekcje, kupili wypasiony akordeon 125-basowy Weltmeister, ojczym zrobił wózeczek, na którym ciągnąłem akordeon na zajęcia. Ale powiem szczerze, to nie była moja bajka. Mój SPORT | 89 Przygodę z hokejem rozpocząłem w 1968 roku, najpierw jako zawodnik i zdobyłem kilka razy mistrzostwo Polski

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz