Horse&Business Magazine 2/2024

24 2/2024 H&B WYWIAD pracy kładę bardzo duży nacisk na to, aby miały jak najlepiej i żyły w stadzie jak najwięcej na powietrzu. Stacjonuję w stajni otoczonej lasem, konie mają dużo kwater, spędzają całe dnie na padoku i nie jest tak, że większość doby stoją w boksach. U nas te same konie, z którymi jedziemy ze znajomymi do lasu miło spędzić czas, potem walczą o medale mistrzostw świata. Wydaje mi się, że będąc na tak samo wysokim poziomie w innej konkurencji, konie nie miałyby takiej możliwości. Patrząc ogólnie na konkurencje, to dobrym argumentem jest też możliwość dzielenia się tą pasją z bliskimi – przyjaciółmi, rodziną, partnerem. Możemy zaprosić ich do tej przyjemności i pojechać razem bryczką na wycieczkę do lasu. Mogą poczuć te emocje, nie mając umiejętności jeździeckich. Czy można w takim razie powiedzieć, że powożenie jest prostszą konkurencją, skoro przed końmi nie ma postawionych aż tak ogromnych wymagań co do umiejętności jak w skokach czy ujeżdżeniu? Nasze konie muszą być bardzo dobrze ujeżdżone, muszą wykonywać te same podstawy co w innych konkurencjach. Mamy mniej pomocy, bo nie mamy dosiadu, łydek, siedzimy na bryczce z dala od tego konia. Nie chcę oceniać, co jest prostsze, a co trudniejsze – każdy ze swojej perspektywy może to ocenić. Uważam, że jeśli mowa o przygotowaniu dobrze ujeżdżonego konia, odpowiednio wyedukowanego, umięśnionego i rozwiniętego fizycznie oraz psychicznie, to w każdej konkurencji jest to ogromne wyzwanie, jeśli chcemy robić to na najwyższym poziomie. Co najbardziej lubisz w pracy z końmi? Bardzo lubię zaczynać z końmi od zera, czyli pracować z tzw. surowymi końmi. Nie ma dla mnie nic gorszego niż praca z końmi, które mają już złe podstawy. Zaczynam pracę z końmi, które mają około trzech lat. Sama je zajeżdżam i przygotowuję do zaprzęgu. Kiedyś jeździłam konkursy skokowe i małe ujeżdżenie. Wtedy jeździłam na każdym koniu, a jazda w siodle to była dla mnie przyjemność. Obecnie przez brak czasu już tego nie robię. Nauczyłam się rozwiązywać wszystkie korekty z ziemi lub z bryczki. Zanim zaprzęgnę konia, to pracuję z nim z ziemi – na pojedynczej lub podwójnej lonży i, co najważniejsze, daję koniom czas. To koń decyduje, jak szybko idziemy do przodu, i dostaje ode mnie tyle czasu, ile potrzebuje. On pokazuje, że możemy zrobić krok dalej. To jest ta baza – prawidłowe przygotowanie konia, zanim zapniemy go do bryczki, by reagował na wskazówki. Największy problem czy też wyzwanie z końmi to tzw. naturalne krzywizny. Każdy koń jest krzywy i ważne jest, by niwelować różnice między jedną a drugą stroną. Nauczenie go, żeby prawidłowo się zginał i chodził wyprostowany, to wyzwanie. To zajmuje najwięcej czasu i energii, a jest to najważniejszy element. Cała reszta będzie naturalnie przychodzić. Dla mnie bardzo ważne jest, by koń miał komfort psychiczny i fizyczny. Kiedy koń ma cztery lata, jest to minimalny wiek, w którym może zacząć starty. W wieku sześciu lat może startować najwyższą klasę i iść na mistrzostwa świata. U mnie żaden sześciolatek nie Teraz otaczają mnie świadomi ludzie, którzy cenią moje podejście. Zależy im na tym, żeby koń był prowadzony w zgodzie z biomechaniką i z utrzymaniem jego zdrowia psychicznego. Fot. Marta Flatow

RkJQdWJsaXNoZXIy NzIxMjcz